Archiwum Polityki

Zlikwidujmy ten Fundusz

Rozmowa z Andrzejem Sośnierzem, prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia

Paweł Walewski: – Na co choruje polska służba zdrowia?

Andrzej Sośnierz: – Na brak perspektyw. Wszystkie bolączki pacjentów i pracowników biorą się z tego, że politycy chcą budować system opieki medycznej bez wizji, która wytyczałaby kierunek ewentualnych zmian. Decyzje podejmowane są doraźnie i zwykle kończą się na projektach, które nie mogą doczekać się realizacji. Unosimy się na dryfującej tratwie, która nie wiadomo, dokąd zmierza, bo wszystko podporządkowane jest kalendarzowi politycznemu. A lekarze i pielęgniarki nie mają motywacji. Ścieżki kariery zawodowej czy awansu finansowego w tym systemie po prostu nie istnieją.

Niedawno cały rząd i pan byliście oburzeni, że lekarze i pielęgniarki żądają podwyżek.

Bo protesty niczego nie rozwiązują, wręcz pogarszają sytuację strajkujących szpitali. Udowodniły to ostatnie miesiące: tam, gdzie nie wywiązano się z kontraktów, placówki wpadły w jeszcze większe tarapaty finansowe. A już decyzja o tym, by wstrzymać przekazywanie do Funduszu danych niezbędnych do wystawiania faktur, była dla mnie zupełnie niepojęta. Przeciwko komu było to skierowane?

To był wyraz bezsilności, bo jak inaczej lekarze mają upominać się o wyższe pensje? W ostatnich latach podwyżki musieli sobie wywalczyć.

Szpitale z roku na rok dostają więcej pieniędzy, ale czy to coś zmienia w systemie? Zwiększenie przychodów powinno być rezultatem mechanizmów rynkowych. System finansowy powinien wymuszać konkurencję, ale też kooperację, a tej u nas nie ma. Są tylko ciągłe napięcia.

Gdyby lekarze i pielęgniarki nie zarabiali po 1500 zł i nie musieli dorabiać na kilku etatach, napięć byłoby mniej.

Jestem przeciwnikiem oderwania płac od pracy, a mamy teraz, niestety, z tym do czynienia.

Polityka 39.2007 (2622) z dnia 29.09.2007; kraj; s. 40
Reklama