Archiwum Polityki

Hill do Bagdadu

Ekipa Baracka Obamy wciąż szuka chętnego na stanowisko ambasadora w Warszawie, wiadomo już za to, kto pojedzie do Bagdadu – najważniejszą placówkę zagraniczną USA obejmie Christopher Hill, ambasador w Polsce w latach 2000–2004. Nominacji towarzyszyło lekkie zamieszanie: jako pierwszy otrzymał ją gen. Anthony Zinni, zdążył nawet przyjąć gratulacje od wiceprezydenta Joe Bidena, ale kilka dni później powiedziano mu, że jednak nigdzie nie jedzie.

Hill, syn ambasadora, jest zawodowym dyplomatą. W latach 90. stacjonował na Bałkanach i uczestniczył w negocjacjach pokojowych w Bośni u boku Richarda Holbrooke’a, dziś specjalnego wysłannika USA ds. Afganistanu. To jemu Hill zawdzięcza przypuszczalnie awans, mimo że nie zna arabskiego i nie zajmował się nigdy Bliskim Wschodem. Był wprawdzie ambasadorem w Polsce podczas wojny w Iraku, ale jego ostatnim dossier była Korea Północna, gdzie wynegocjował m.in. wyłączenie reaktora w Jongbjon.

Hill zamieszka w największej ambasadzie USA na świecie. Oddana do użytku w połowie stycznia, przypomina raczej amerykańskie miasteczko w środku Bagadu. Kompleks zajmuje powierzchnię Watykanu i jest całkowicie niezależny od Iraku – dysponuje własną elektrownią, studniami, oczyszczalnią ścieków, strażą pożarną, pocztą, kinem, kortami tenisowymi i olimpijskim basenem. Budynek samej ambasady jest w stanie wytrzymać nie tylko bombardowanie, ale nawet atak biologiczny.

Polityka 7.2009 (2692) z dnia 14.02.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama