Sygnatariusz porozumień sierpniowych z 1980 r. i członek Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego Józef Przybylski zdecydował, że nie przyjmie od prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski. – Jaką wartość ma odznaczenie dane z łaski? – pyta. Uroczystość wręczenia orderu prezydent zaplanował na 11 listopada ubiegłego roku. Ale Przybylski, który mieszka w Brukseli, nie przyjechał, bo dostał telefoniczne zaproszenie do pałacu zaledwie dwa dni wcześniej. – Nie byłem w stanie przyjechać za dwa dni, dlatego zaproponowałem, aby order odebrała moja córka, która mieszka w Warszawie – mówi. Kancelaria odmówiła jednak wydania orderu córce.
– Powiedzieli mi, że dopóki żyję, muszę odebrać go osobiście i dopiero po mojej śmierci może zastąpić mnie ktoś z rodziny – tłumaczy niedoszły odznaczony.
Józef Przybylski miał nadzieję, że w ogóle otrzyma order wcześniej, w rocznicę porozumień sierpniowych, tak jak inni ich sygnatariusze. Nie dostał jednak nawet oficjalnego zaproszenia na obchody. – Nie wpuszczono mnie nawet na teren oficjalnych uroczystości. Zza barier patrzyłem na moich kolegów Leszka Kaczyńskiego i Maćka Łopińskiego (poznanych w latach 80. – przyp red.).
Rozporządzenie prezydenta przewiduje, że order i legitymacja muszą trafić do odznaczonego w ciągu sześciu miesięcy od daty podjęcia decyzji o jego nadaniu. W przypadku Przybylskiego termin mija w maju i właśnie na uroczystości trzeciomajowe kancelaria planuje wystosować do niego kolejne zaproszenie. Ale Józef Przybylski, który w tym roku po 27 latach wraca na stałe do Polski, ma inną propozycję: – Dla mnie order od tego prezydenta nie ma już znaczenia i źle bym się czuł, gdybym go odebrał.