Archiwum Polityki

Księgi czarów

Na początku miało być tylko kilka zgniłych jabłek w koszyku: Enron, Adelphia, Tyco, Qwest, Dynegy, Global Crossing. Ale Ameryka coraz bardziej się wstydzi. Przybywa wieści o znanych firmach, w których dokonywano księgowych malwersacji. Zaufanie do amerykańskiej giełdy zostało zachwiane. Prezydent zapowiedział surowe sankcje karne dla oszustów.

Ameryka wielkich korporacji nigdy nie była święta. Co pewien czas, jak wszędzie, zdarzały się afery i nadużycia w handlu akcjami, ale zawsze traktowano to jako przypadki nadzwyczajne. Moralne standardy, przejrzystość systemu, duch konkurencji i przedsiębiorczości wydawały się nienaruszalnym fundamentem amerykańskiego rynku. Ten mit właśnie rozpadł się z hukiem. Na zarządy koncernów, ich rady nadzorcze i firmy audytorskie inwestorzy – a są ich tu przecież miliony – zaczęli patrzeć z podejrzliwością i niedowierzaniem. Ludzie z niepokojem włączali radio i otwierali gazety w oczekiwaniu kolejnych afer. Powszechne oburzenie inwestorów, a są to często bardzo przeciętni obywatele, było tak wielkie, że ostrożna dotąd amerykańska Komisja Papierów Wartościowych (SEC), organizacje giełdowe, a nawet prezydent musieli zdecydowanie zareagować.

W emocjonalnym wystąpieniu na Wall Street, w obecności ponad tysiąca biznesmenów, George Bush mówił w minionym tygodniu o potrzebie milionowych grzywien i podwojenia kar dla finansowych oszustów, zaostrzenia ustaw i stworzenia w dziedzinie finansów służb szybkiego reagowania na wzór elitarnych, policyjnych jednostek SWAT. Prezydent zwrócił się też do Kongresu o dotację dla SEC w wysokości 100 mln dol. na wzmożenie kontroli świata finansów. W sferze symboli trudno było zrobić coś więcej, choć na pewno nie wszyscy dali się uwieść prezydenckiej retoryce. Można chyba powiedzieć, że od czasu ataku 11 września na WTC Ameryka nie była bardziej sceptyczna i zatroskana. Wtedy co prawda chodziło o życie, dziś niby tylko o pieniądze, ale nastroje są bardzo złe. Ludzie, trochę tak jak w Polsce, nie rozumieją, dlaczego kradzież 100 dol. to ewidentne przestępstwo, a miliardowe malwersacje i żonglowanie lipnymi kontraktami najczęściej pozostają bezkarne.

Polityka 29.2002 (2359) z dnia 20.07.2002; Gospodarka; s. 58
Reklama