Pewien dziennikarz zdziwił się, widząc w moim biurze flagę Unii Europejskiej. Zdziwił się także, gdy usłyszał, że flaga ta była początkowo sztandarem Rady Europy. Europa ma też tylko jeden hymn. Można by więc zadać pytanie, z jakich powodów na kontynencie używającym tych samych symboli powinny istnieć dwie odrębne instytucje? To bardzo istotne pytanie.
Już niedługo Rada Europy obejmie 45 z 47 państw mogących ubiegać się o jej członkostwo, dochodząc do kresu swoich naturalnych możliwości rozwoju. W tym samym czasie Unia Europejska stoi na progu najtrudniejszego etapu swego istnienia. Sytuacja ta nie pozostaje oczywiście bez wpływu na wzajemne stosunki obu organizacji.
Dla Rady Europy Unia pozostaje naturalnym partnerem. Realizujemy wspólne programy w Rosji, na północnym i południowym Kaukazie (to także przecież Europa), w Mołdawii i Macedonii. Jesteśmy więc bardzo zainteresowani jej rozwojem oraz pracami Konwentu Europejskiego, który ma określić unijną Kartę Praw Podstawowych. Jeśli Karta Praw Podstawowych miałaby być prawnie wiążąca, czego należałoby sobie życzyć, powinna ona wpisywać się w szersze ramy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Innymi słowy, Unia, jako taka, powinna przystąpić do powyższej konwencji.
Ważka kwestia wyłoni się po rozszerzeniu Unii, gdy po przyjęciu 10–13 krajów obejmie ona ponad połowę wszystkich członków Rady Europy. Jednak pozostała połowa państw, czy to z wyboru, czy też z powodu narzuconych kryteriów, pozostanie poza Unią. Dlatego więc sprawa relacji pomiędzy tą ostatnią a wspomnianymi państwami leży w sferze zainteresowań Rady Europy jako paneuropejskiego forum politycznego.
Rada Europy nadal będzie wskazywała drogę w dziedzinie prawa, kwestiach solidarności społecznej, współpracy kulturalnej, ochrony mniejszości, wolności mediów, zapobiegania torturom i walki przeciw nietolerancji i rasizmowi.