Sejm przyjął ustawę „o organizacji rynku biopaliw ciekłych i biokomponentów do ich produkcji”; obecnie debatuje nad nią Senat. Ustawa wprowadza obowiązek dodawania do wszystkich paliw płynnych tzw. biokomponentów, czyli substancji wytwarzanych z roślin. W przypadku benzyn obowiązkowym dodatkiem jest bioetanol – odwodniony spirytus w postaci czystej lub przetworzonej jako eter ETBE. Olej napędowy i lekki olej opałowy muszą być wzbogacone o domieszkę estrów – substancji chemicznej uzyskiwanej z tłuszczu roślinnego. Alkohol jak i estry muszą pochodzić od polskich producentów, niezależnie czy trafią do paliwa polskiej produkcji, czy pochodzącego z importu. Importowanie biokomponentów jest wykluczone, zaś surowców do ich wytwarzania – dopuszczalne tylko w sytuacji klęski żywiołowej.
Paliwo ręcznie sterowane
Produkcja paliwowych dodatków będzie ściśle reglamentowana przez Ministerstwo Rolnictwa, które zajmie się rozdzielaniem rozmaitych zezwoleń, limitów, koncesji oraz ustalaniem cen minimalnych. Na producentów i dystrybutorów paliw, którzy będą się uchylać od obowiązku dolewania biokomponentów, czekają surowe kary. Ustawa jest niezwykle rygorystyczna. Od 1 stycznia przyszłego roku we wszystkich benzynach musi pojawić się dodatek 4,5 proc. spirytusu. Już dziś polscy producenci paliw dodają alkohol do benzyn w dawkach dużo mniejszych, choć w skali europejskiej rekordowo wysokich: Orlen średnio 1,5 proc., Rafineria Gdańska ok. 2,5 proc.
Przemysł spirytusowy jest jednak stale niezadowolony – dusi się od nadwyżek alkoholu, co producenci paliw wykorzystują wyciskając niskie ceny. Mogą spirytusu nie kupować, bo jego dodawanie nie jest obowiązkowe. W efekcie to głównie rafinerie korzystają na ulgach w podatku akcyzowym, jakim objęte jest paliwo z alkoholem.