Archiwum Polityki

Kamery bojowe

Polska armia doczekała się wreszcie profesjonalnych dokumentalistów, którzy rejestrować będą nawet najbardziej niebezpieczne akcje w wykonaniu polskich żołnierzy. Wzorem zachodnich armii kompletowany jest właśnie czteroosobowy zespół reporterów w mundurach. – W telewizji oglądamy cały czas te same trzy, cztery materiały z akcji naszych żołnierzy, bo cywilni reporterzy nie mogą być dopuszczani w miejsce, gdzie może im grozić śmiertelne niebezpieczeństwo. Jako żołnierze i reporterzy w jednym w takich akcjach będziemy mogli brać udział – mówi chorąży Robert Suchy, szef wojskowego zespołu reporterskiego.

Zespół, w kwietniu, powołał do życia minister obrony narodowej Bogdan Klich. Za kilka dni Suchy jedzie na szkolenie do Ameryki. – Współpracowałem już z Amerykanami i jestem pod wrażeniem ich profesjonalizmu. Będziemy chcieli ich naśladować. Na razie jednak musi przetrwać dwa i pół tygodnia na poligonie z mnóstwem wybuchowych akcji prowadzonych przez marines.

Część materiałów przygotowanych przez zespół chorążego Suchego tworzona będzie na wewnętrzny użytek armii. Wiele z nich za darmo będą mogły wykorzystywać media. Według zapewnień twórców grupy, cenzura ma być minimalna i ograniczać się do względów bezpieczeństwa żołnierzy. Nie będą jednak prezentowane sceny śmierci ani polskich, ani obcych żołnierzy. jull

Polityka 29.2008 (2663) z dnia 19.07.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama