Archiwum Polityki

Dziewica sądowa

On, inżynier, 32 lata, urodzony w Maroku; ona, 23 lata, pielęgniarka, urodzona już we Francji, rodzice pochodzą z Maghrebu. Młodzi 8 lipca 2006 r. biorą ślub, z muzułmańską pompą. Następnego dnia małżonek odsyła córkę rodzicom; powód: wbrew jej wcześniejszym zapewnieniom okazało się, że nie jest dziewicą. Ona zresztą nie przeczy. Już 26 lipca dostaje wezwanie: sprawa o unieważnienie małżeństwa z powodu fałszywego świadectwa. W kwietniu tego roku sąd w Lille podejmuje taką decyzję, nie przywołując zresztą żadnych kwestii religijnych, a jedynie paragraf kodeksu cywilnego dotyczący rzeczonej fałszywej obietnicy. W maju mała notka o tym precedensowym wyroku trafia do zbioru orzeczeń sądowych i wyławia ją tam dziennikarz „Libération”. Wybucha bomba oraz ogólnonarodowa debata, w których specjalizują się Francuzi. Padają – zwłaszcza ze strony lewicy, feministek i ateistów – słowa gniewne i pełne oburzenia. Republika, prawa człowieka, islam w natarciu. Sprawa nabiera wymiaru symbolu jak wcześniej podobna – dwóch muzułmańskich uczennic, które zaczęły do szkoły przychodzić w chustach. Wreszcie pani minister sprawiedliwości Rachida Dati, sama z muzułmańskimi korzeniami, wymusza rewizję wyroku. Jeśli skończy się tym, że unieważnienie małżeństwa zostanie unieważnione, młodym przyjdzie się po prostu rozwieść, bo ona, po tym, co jej zrobił, nie chce już na niego patrzeć.

Polityka 24.2008 (2658) z dnia 14.06.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama