Archiwum Polityki

Ulotnie o lotnych umysłach

Mimo niewątpliwie lepiej rozwiniętej inteligencji w porównaniu z innymi zwierzętami, Homo sapiens około 100 tys. lat temu był bliski całkowitego wymarcia. Czyżby nasz umysł był przeszkodą w osiąganiu kolejnych celów na ewolucyjnej drodze?

Ewolucyjny przepis na człowieka był, zdawałoby się, bardzo prosty: „Weź dużą małpę, pozbawioną kłów i pazurów, i nakaż jej, by żyła na sawannie, gdzie niewiele jest drzew dających schronienie przed hienami, a w trawie kryją się jadowite węże. Czekaj 5–7 mln lat”. Nagrodą za cierpliwość będzie „Iliada” i „Odyseja”, Partenon, teoria względności i demokracja reprezentatywna. Nasz gatunek, postawiony w trudnej sytuacji, aby przetrwać, sięgnąć musiał bowiem po cudowną broń – twórczą inteligencję. O tym, że kwestia pochodzenia i przydatności naszej inteligencji jest daleko bardziej tajemnicza, niżby to wynikało z tego prostego przepisu, świadczą chociażby dwa niedawne doniesienia naukowe.

Pierwsze dotyczy odkrycia, że około 70 tys. lat temu, zanim jeszcze rozpoczęła się epoka kamienna i zanim nasi afrykańscy przodkowie rozpoczęli wielką migrację do innych części świata, gatunek nasz był bliski biologicznej zagłady. Do wniosku takiego doszli uczeni po analizie próbek DNA pobranych wśród członków rozmaitych afrykańskich plemion, przede wszystkim zamieszkujących pustynię Kalahari Khoisan, rozciągającą się w Botswanie, Namibii i RPA. Kolekcja tych próbek jest owocem wieloletniego projektu badawczego, podjętego przez amerykańskie National Geographic Society i nazwanego Genographic Project.

Dotychczas badaczy zaangażowanych w interpretację zgromadzonych danych interesowała przede wszystkim historia samej migracji. W ciągu kilkudziesięciu tysięcy lat zakończyła się ona zasiedleniem wszystkich, praktycznie biorąc, części naszego globu nadających się do ludzkiego osadnictwa. Ponieważ wiadomo już było od lat, że nasza wspólna pramatka, afrykańska Ewa, żyła w Afryce jakieś 200 tys.

Polityka 27.2008 (2661) z dnia 05.07.2008; Nauka; s. 76
Reklama