Archiwum Polityki

Chaos pod chustą

Partia rządząca Turcją ledwie uniknęła delegalizacji. A to wcale nie koniec kłopotów.

Wszystko przez kawałek tkaniny. Chustę, którą mają nosić muzułmanki. Noszą ją jak świat islamski długi i szeroki, ale w Turcji nosiły ją rzadziej. Turcja jest wyjątkiem w świecie islamu. Praktykuje demokrację, nie szariat. Jest świecka od ponad 80 lat, bo tak chciał turecki Piłsudski – twórca i obrońca nowożytnej Turcji Mustafa Kemal Pasza Atatürk, Ojciec Turków. Zasada, że państwo jest oddzielone od meczetu, oznacza, że w urzędach i instytucjach publicznych kobiety nie mogą pokazywać się w chustach.

Kobieca chusta i męski fez to były tradycyjne nakrycia głowy w imperium osmańskim. Kiedy imperium po I wojnie światowej się rozpadło, kemaliści, zwolennicy Atatürka, zakazali chusty i fezu, bo dla nich to były symbole zacofania, a im marzyła się Turcja nowoczesna. Islam uważali za jedną z głównych przyczyn upadku imperium, bo trzymał ludzi w ciemnocie i mieszał się do polityki. W nowej Turcji religia została poddana kontroli.

I tak jest do dziś: państwo utrzymuje meczety, płaci pensje tysiącom imamów prowadzącym modły, a nawet podsuwa im gotowe kazania, jeśli zabraknie im weny. W zamian za to oczekuje całkowitej lojalności wobec republiki i jej świeckich zasad. Nie da się jednak w ciągu niecałych stu lat zmienić ludzkich nawyków i potrzeb, w tym przypadku duchowych. Religia żyła, zwłaszcza poza wielkimi miastami, w centralnej Anatolii, a także w podziemiu, gdzie rozkwitały muzułmańskie bractwa i mistyczne zakony derwiszów. Z nastaniem wielopartyjnej demokracji sprawa religii musiała trafić na polityczną wokandę.

Partie, które odwoływały się do wartości muzułmańskich, przybierały kuszące nazwy: Partia Szczęśliwości, Partia Dobrobytu.

Można je definiować jako centroprawicowe lub konserwatywno-religijne, w odróżnieniu od centrolewicowych świeckich kemalistów i sił nacjonalistycznych.

Polityka 32.2008 (2666) z dnia 09.08.2008; Świat; s. 48
Reklama