1
Określenie literatura wyczerpania, użyte przez Johna Bartha w eseju pod tym właśnie tytułem, zrobiło na świecie zawrotną karierę i stało się wygodnym usprawiedliwieniem dla wielu współczesnych pisarzy, którzy żyjąc i tworząc w epoce „po Kafce” z rozkoszną nutką dekadencji konstatują, iż wszystko już zostało napisane – że nie można już dziś stworzyć żadnego nowego arcydzieła. Przyjmując ten fakt jako pewnik i wyznacznik dla swojego pisarstwa, zrzucają z sumień wszelkie moralne obciążenia, chowają do szuflad idealizm i staromodne pisarskie powołanie i tworzą literaturę będącą zbiorem szyfrów, łamigłówek, eleganckich szarad i kulturowych rebusów – a zatem po prostu intelektualną zabawę dla wybrańców. I tak: jedni sklejają swoje powieści z cytatów i odwołań do klasyków; inni zapisują stertę nieponumerowanych kartek, po czym składają je w całość w przypadkowej kolejności; a jeszcze inni piszą rozwlekłe eseje o ciszy w formie kilku niezapisanych, czystych stronic.
Barth jednak wierzy, jak się zdaje, w istnienie pewnych nowych możliwości, które paradoksalnie tkwią w wyczerpaniu – czymkolwiek ono jest (poczuciem krańcowości?, zwątpieniem w Ostateczne Rozwiązania?). Wskazuje przy tym przede wszystkim na pisarstwo Jorge Luisa Borgesa, którego utwory, będące w większości krótkimi przypiskami do nieistniejących dzieł literackich, tematycznie odwołującymi się do krańcowości i zaświadczającymi o bezcelowości tworzenia literatury, same jednocześnie są wspaniałymi dziełami sztuki, perfekcyjnymi zarówno pod względem techniki pisarskiej, jak i nieogarnionej wielości konceptów. Utwory samego Bartha są natomiast, jak twierdził, „powieściami imitującymi powieści, pisanymi przez autora, który imituje autora” – komentarzami lub parodiami dawnych form literackich.