TVP 1 nadała 444 odcinek „Klanu” w imieniny Krystyny. Z tej okazji odbyła się w telewizji wielka całodniowa feta. Jak ongiś towarzyszowi Gierkowi, tak obecnie bohaterce serialu Krystynie Lubiczowej ludność miast i wsi składała życzenia na małym ekranie. Marynarze morskiej żeglugi zapewnili w serdecznych słowach, że za zgodą dowódcy oglądają „Klan” od poniedziałku do środy. Przekupki krakowskie, czczące co roku Adama Mickiewicza, tym razem oddały cześć autorom 444 odcinków „Klanu”, a przede wszystkim jego głównej bohaterce. Kieleccy cukiernicy zadeklarowali, że upiekli imieninowy tort, który chętnie podarują solenizantce, pod warunkiem jednak, że pani Krystyna nie będzie nadal dręczyła własnego męża.
Perła północy
Agnieszka Kotulanka, odtwórczyni roli Krystyny Lubiczowej, ze wzruszenia zapomniała własnego imienia i bez żadnej żenady przyjmowała liczne prezenty. A gości było co niemiara. Wpadli przedstawiciele Złotopolskich, byli bohaterowie „Na dobre i na złe”, a także, co znacznie podnosiło rangę imprezy, ksiądz proboszcz oraz wikary z „Plebanii”. Z wizytą „u was” wpadła Maryla Rodowicz, przebrana dla niepoznaki za różowego strusia, w istocie ciotka z „Rodziny zastępczej” granej w Polsacie. Brakowało jedynie Cezarego Pazury.
Zabawa się rozkręcała. Syn państwa Chojnickich w jej ferworze odrzucił kule. Komendant Wawrzecki szalał w ramionach pani Krystyny vel Agnieszki. Co chwila wznoszono toasty szampanem. Aktorzy z różnych seriali łączyli się w kakofonicznym śpiewie. Piosenka „U Krysi na imieniach”, czyli strawestowany przebój zespołu Szwagier Kolaska, była leitmotivem całej imprezy. Niektórzy ze zgromadzonych gości próbowali także śpiewać solo, co żywcem przypominało występy z festiwali piosenki aktorskiej, czyli popisy ze słuchu, ale bez głosu.