Klaus Böger, senator do spraw szkolnictwa w Berlinie, to poważny polityk, który nie wymyśla sensacji. Dlatego Niemcy zaniepokoili się, kiedy oświadczył, że jeden na pięciu uczniów w stolicy ma poglądy prawicowe, a jeden na dziesięciu licealistów jest uważany za prawicowego ekstremistę. Nie jest to tylko problem berliński. Prof. Rainer Dolasse z Uniwersytetu Bielefeld podaje równie szokujące dane: w szkołach niemieckich 19 proc. wszystkich uczniów w klasach od 5 do 10 ma poglądy rasistowskie. Liczba uczniów, którzy są rasistami i używają przemocy, jest alarmująca: w Północnej Nadrenii-Westfalii sięga ona siedmiu tysięcy.
Neonaziści prawie zawsze źle wypadają w wyborach. Ich demonstracje być może wyglądają imponująco w telewizji, ale w rzeczywistości skupiają nie więcej niż 200 ogolonych na łyso mężczyzn, ociężałych od piwa, otoczonych kordonem policji. A jednak to neonazistom udało się przeniknąć do klas szkolnych skuteczniej niż innym organizacjom.
Co więcej: skrajnie prawicowe nastolatki są wybierane na przewodniczących klasy i stają się zwykle ulubieńcami wychowawców. Michael Rump-Räuber, który prowadzi kursy szkolenia nauczycieli, tłumaczy: – Jeśli w rozbrykanej klasie nagle zapada cisza, nauczyciel nie wnika, czyja to zasługa. Prawicowy przewodniczący klasy egzekwuje punktualność kolegów (–Uczeń niemiecki nigdy się nie spóźnia) i pilnuje niesfornych 14- i 15-latków w szkołach dużych miast. Dyscyplina jest mile widziana przez grono nauczycielskie, ale ma swoją cenę. W ubikacjach maluje się swastyki, a cyfrę 88 zapisuje kredą na tablicy. H jest ósmą literą alfabetu. HH oznacza Heil Hitler. Doszło do tego, że nauczyciele niechętnie poruszają wolne tematy.