Archiwum Polityki

Mleczko w kontenerze

W artykule „Chata kurna, lecz kulturalna” (POLITYKA 45) Adam Krzemiński przebił balon mojego dobrego samopoczucia wywołanego powodzeniem ekspozycji we Frankfurcie. Stwierdził, że cała ta zabawa w hanowerskie Expo i Program ©Poland wydaje się nieco podejrzana i właściwie nie bardzo wiadomo, jaki jest jej sens. A co gorsza: dalekosiężne skutki podobnych inwestycji rysują się niejasno. Że zaś mamy do czynienia z inwestycjami – o tym świadczą wielomilionowe koszty, które ponosi podatnik.

Szczerze mówiąc, minorowy ton refleksji Krzemińskiego jest mi w paradoksalny sposób bliski. W istocie bowiem tworzenie za niemałe pieniądze tzw. targowej rzeczywistości z rurek, tektury, papieru i farby, okraszonych wierzbą, łosiem, bocianem i zimnym bigosem podawanym w stylu środkowego Gierka musi budzić zasadnicze wątpliwości. Przyznam, że poddałem się euforii frankfurckiego sukcesu, ale to tylko radość kierownika imprezy, któremu udało się dobrnąć do końca. Nie jestem tak naiwny, żeby nie dostrzec, iż wyzwania, pytania i zagrożenia, które „Frankfurt” (w Hanowerze, niestety, nie byłem) przed nami postawił, są po stokroć ważniejsze niż chwilowe samozadowolenie organizatorów. I za to Krzemińskiemu serdeczne dzięki.

Jednak, jak czekista czekiście, powiem jasno i wprost: zasadnicza teza Krzemińskiego jest prawdziwa tylko pozornie. W istocie bowiem nie można zgodzić się z poglądem, że Polska „na zakręcie dziejów” wydaje się „wciąż po trosze światem dla siebie”, jak sądzi autor – to samo dałoby się przecież powiedzieć o kulturze każdego kraju. Niewiele zatem z takiej tezy pożytku. Polska z całym bagażem ułomności, uprzedzeń, stereotypów, z intelektualnym bałaganiarstwem i tradycją spod znaku husarskich piór jest jednak światem otwartym dla innych, dziwnie atrakcyjnym, niejednokrotnie wzruszającym, wzbudzającym sympatię innych nacji. Nie dowierzamy temu i powiadamy, że cały ten medialny szum w prasie niemieckiej, pełen atencji, pochwał i ciekawości, jest jakiś podejrzany, a tak w ogóle to nie wiadomo o co tak naprawdę tym „Niemiaszkom” chodzi.

Pół Bundestagu

Nie dowierzamy całemu światu, że można nas lubić... Ciągle mam przed oczami wzruszonego dziennikarza z Peru, który na konferencji prasowej dziękował nam za.

Polityka 47.2000 (2272) z dnia 18.11.2000; Kultura; s. 66
Reklama