Wartość nielegalnego obrotu, według naszych źródeł, sięga 3 mld zł. Zysk do podziału wynosi ok. 1,5 mld. To skala opłacalności procederu. Papierosy wędrują we wszystkich kierunkach. Legalnie, z Niemiec przez Polskę do krajów b. ZSRR, aby stamtąd powracać już jako towar przemycany. Część zostaje w Polsce, część wędruje znów do Niemiec albo Skandynawii, a nawet Wielkiej Brytanii. Przemytniczym biznesem zajmują się międzynarodowe grupy przestępcze: Rosjanie, Białorusini, Litwini, Ukraińcy, Polacy i Niemcy.
Przemyt papierosów opłaca się głównie z powodu różnic w wysokości podatku akcyzowego w poszczególnych krajach. W Niemczech akcyza wynosi od 55 do 65 proc. w zależności od gatunku papierosów, w Polsce średnio ok. 53 proc., w krajach b. ZSRR ok. 6 proc. Papierosy eksportowane przez Niemców na Wschód jadą już z tanią rosyjską akcyzą. W Niemczech i za naszą wschodnią granicą fabryki znanych koncernów tytoniowych pracują pełną parą, w Polsce te same koncerny narzekają na spadek zbytu. Ale w gruncie rzeczy tracą poszczególne fabryki i polscy plantatorzy tytoniu – koncerny w ogólnym rachunku zarabiają, bo traktują Europę Środkowo-Wschodnią jako naczynie połączone. Spadek produkcji w Polsce nadrabiają wzrostem w innych krajach. Ten mechanizm obnażają ostatnie oskarżenia Komisji Europejskiej, zarzucającej dwóm amerykańskim koncernom tytoniowym (działającym także w Polsce) wspieranie przemytu papierosów do Europy Zachodniej.
Mrówka ratuje rodzinę
Bartoszyce, miasteczko leżące przy granicy z okręgiem kaliningradzkim – największe w Polsce targowisko przemycanych papierosów. Marlboro, Pall Mall, Winston, wszystkie gatunki za 2–3 zł. Raj dla palaczy. Nabywcom nie przeszkadza, że paczki nie mają polskiej akcyzy. Powinno to przeszkadzać urzędom skarbowym, policji, służbom celnym i granicznym.