Archiwum Polityki

Prokuratorski ekspres

Presja na śledczych, aby jak najszybciej wskazali winnych zaniedbań w śledztwie dotyczącym porwania Krzysztofa Olewnika, wymusza błędy. Dowiedzieliśmy się, że spektakularne zatrzymanie i wniosek o aresztowanie trzech policjantów nie były decyzją zespołu śledczego olsztyńskiej prokuratury, ale szefostwa tej jednostki. Prokuratorzy wiedzieli, że dowody są zbyt kruche, aby na ich podstawie stosować najsurowszy środek zabezpieczający. Zarzuty dotyczące zaniedbań były zagrożone karą do lat 3, a to nie uzasadnia tymczasowego aresztowania.

Od przełożonych usłyszeli, że trzeba do listy dołączyć art. 155 kodeksu karnego: „kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka” – zagrożony do lat 5. Tymczasem w zebranym materiale dowodowym nie ma niczego, co by uwiarygodniało popełnienie takiego czynu przez podejrzanych policjantów. Sąd, nie zgadzając się na aresztowanie, wytknął prokuraturze brak dowodów na popełnienie czynów wyszczególnionych w zarzutach. Rzecznik olsztyńskiej prokuratury Mieczysław Orzechowski nie wie, kto zdecydował o dopisaniu art. 155. – Nie ulega wątpliwości, że presja ze strony polityków i środków masowego przekazu jest olbrzymia – zauważa. – Musimy działać szybko, a pośpiech powoduje błędy. Jak to się mówi, co nagle, to po diable. Głośne zatrzymanie policjantów miało być dołączone do listy sukcesów olsztyńskiej prokuratury. Zakończyło się jednak porażką. Śledztwo trwa nadal.

Polityka 19.2008 (2653) z dnia 10.05.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama