Archiwum Polityki

Służę mordą

Mój starszy o pięć lat kolego Danielu Olbrychski. Przede wszystkim chciałem Ci pogratulować tak dogłębnego przekonania o własnej wielkości i nieomylności. Jest to wielki dar Boży. Nie zmarnuj go! Mnie nie został on dany, ale wyobrażam sobie, jakie muszą zeń płynąć satysfakcje. Jak pisał Czesław Miłosz:

„Jakże ty mądry jesteś, Adrianie,
Że tobie jak staremu chińskiemu poecie
Wszystko jedno, co jest, jakie tysiąclecie.
Patrzysz na kwiat i uśmiechasz się”.

Oczywiście – zamiast Adrianie powinno być Danielu. Ale to detal. Najważniejsze, że – jak piszesz – ludzie Twoją wielkość doceniają. Prawdziwi specjaliści rosyjskiego tematu, gratulując Ci listu do Nikity Michałkowa, radzili Ci spuścić wodę po moim felietonie. Mało eleganckich znasz specjalistów. Szkoda jednak, że pozostają anonimowi. W tym momencie mam bowiem tę przewagę, że ludzi, którzy zareagowali na Twój list kubek w kubek tak samo jak ja, mogę wymienić z imienia i nazwiska. I tak np. Bronisław Łagowski pisze w „Przeglądzie” (14.08.2000): „Daniel Olbrychski napisał w »Polityce« wesołą parodię wyobrażeń polskiego inteligenta o Rosji. W tej sprawie zresztą inteligent niczym się nie różni od bezmyślnego kołtuna, który raz na zawsze wszystko wie. Parodia ta ma formę listu do reżysera, Nikity Michałkowa...” Z kolei Krzysztof Teodor Toeplitz („Przegląd” 28.08.2000) komentarz do Twojej wypowiedzi zatytułował po prostu „Obsesja”. Skądinąd i ja sam, jako profesor etnologii słowiańskiej na paryskiej Sorbonie, mógłbym pretendować do pewnej wiedzy o Rosji. Ale gdzie nam do Ciebie Wielki Znawco. Toż my jesteśmy „podrzędnymi istotami, które weszły między ostrza potężnych szermierzy”, a jednym z tych szermierzy jesteś Ty.

Polityka 38.2000 (2263) z dnia 16.09.2000; Stomma; s. 98
Reklama