Archiwum Polityki

„Fartuch z kieszenią”

Lektura artykułu Mariusza Urbanka (POLITYKA 33) daje nam pacjentom nadzieję i ukazuje możliwości reagowania na to, co ma miejsce obecnie w służbie zdrowia. Bynajmniej przypadek Głubczyc nie jest ewenementem w skali kraju. (...) Jestem przedstawicielem młodego pokolenia (mam 18 lat), tak więc to, co dzieje się „pod stolikami” w gabinetach lekarskich razi mnie i utwierdza w obawie o właściwe pojmowanie społecznej roli lekarza. Dlatego popieram to, co zaszczepił w Głubczycach pan Wodyński (przeprowadzono anonimową ankietę, kto bierze łapówki – przyp. red.). Jego batalia o „czystość” profesji lekarskiej powinna zapoczątkować falę nietolerancji wobec łapówkarzy. Uważam, że takie akcje mają sens i nie są wcale przykładem donosicielstwa czy „zwykłego bolszewizmu”. Pan Wodyński przeszedł po prostu od słów do czynów, czyli do tego, co sprawia największą trudność Polakom. Od razu jednak trafił na mur agresji ze strony przedstawicieli głubczyckiego ZOZ. Przytoczone w artykule ostre kontrargumenty wobec inicjatora ankiety – „łajdactwo, pomówienia, donosicielstwo, skundlenie społeczeństwa” – robią wrażenie desperackiej obrony pracowników służby zdrowia przed zarzutami, które mogą okazać się prawdą. Lekarze, dotąd nietykalni i niekontrolowani, działają podług własnego pojmowania sztuki lekarskiej, co ujemnie wpływało na jakość wykonywanych usług, a dodatnio na zasobność ich portfeli – co oczywiście nie tyczy się wszystkich lekarzy. Teraz inicjatywa pana Wodyńskiego może to zmienić – przynajmniej w Głubczycach – tym bardziej że człowieka tego charakteryzuje nieskazitelna opinia, czego potwierdzeniem jest oddanie, zwrot cudzego mienia, podrzuconego panu Stanisławowi jako łapówka.

Polityka 38.2000 (2263) z dnia 16.09.2000; Listy; s. 90
Reklama