Archiwum Polityki

VIP z WiP

Swoją walkę o Wolność i Pokój Bogdan Klich zakończył w Ministerstwie Obrony Narodowej. Z wroga armii, pacyfisty stał się nagle militarystą.

Kto mógł przypuszczać, że właśnie on będzie ekspediował polskich żołnierzy i wysyłał depesze kondolencyjne do rodzin poległych. Bo 23 lata temu Bogdan Klich był przeciwny wojnie w Afganistanie i protestował w przejściu podziemnym koło dworca Kraków Główny z transparentem „Precz z okupacją Afganistanu” (lub coś podobnego, bo dziś nikt nie może sobie dokładnie przypomnieć). W ramach wsparcia walki bohaterskich Afgańczyków podstępnie napadniętych przez ZSRR.

– Wtedy chodziło nam o bolesne uderzenie w miękkie podbrzusze PRL – mówi Jan Rojek, który choć działał z Klichem w pacyfistycznym ruchu Wolność i Pokój, sam głosił hasło „Pacyfiści do Pacyfiku”.

Klich swój akces do opozycji zgłosił jeszcze jako licealista. Miał 17 lat, gdy po zabójstwie Stanisława Pyjasa ofiarował swą pomoc Studenckiemu Komitetowi Solidarności. Nie był studentem, więc działał w młodzieżówce SKS, podobnie jak Wojciech Modelski. Dwa lata później razem zostali zatrzymani przez SB, gdy kolportowali ulotki wzywające do bojkotu wyborów. Klich miał trochę więcej szczęścia i nie został wtedy dotkliwie pobity jak Modelski. Wreszcie Klich został studentem medycyny. Stał się jednym z założycieli ogólnopolskiego NZS i szefem zrzeszenia na swojej uczelni. – Postawny, nie miał obaw przed publicznymi występami, więc wyrastał na przywódcę i gromadził innych wokół siebie – mówi Modelski.

Gdy po 13 grudnia 1981 r. trafił do obozu internowania w Załężu koło Rzeszowa, miał 21 lat i był jednym z najmłodszych. Dobrze go zapamiętano: był współautorem szlagieru stanu wojennego „Zielona Wrona”, który śpiewano we wszystkich obozach internowania, oraz bohaterem procesu pokazowego w 1982 r. Klich i jego koledzy z celi 235 zostali oskarżeni w tzw.

Polityka 12.2008 (2646) z dnia 22.03.2008; Ludzie; s. 118
Reklama