Enrique Iglesias, piosenkarz, doprowadził do ekstazy tłum polskich nastolatek zaimprowizowanym występem przed gmachem TVP. Jak ujawniła konkurencja z TVN, idol wykonał numer z playbacku, tzn. dziewczyny słyszały boski głos Enrique, podczas gdy ten zawodził i fałszował do wyłączonego mikrofonu. Zarejestrowany nielegalnie prawdziwy (?) śpiew Enrique, syna Julio, stał się ostatnio przebojem wielu radiostacji. Artyście i gospodarzom koncertu ktoś wyciął paskudny numer. Za spostponowanym gwiazdorem ujęło się wielu polskich wokalistów, tłumacząc, że playback polega na tym, iż artysta może nawet skrzeczeć, a publiczność słyszy cudne belcanto. Jak w takim razie nazwać polską praktykę estradową, w której artysta fałszuje i zawodzi, a publiczność słyszy, że fałszuje i zawodzi. Fair play?