Publicysta „Życia” Paweł Paliwoda ukazał się czytelnikom w pełnej krasie damskiego boksera. Zabrał on się za walkę z dwiema koleżankami po piórze. Pisze więc macho z „Życia” (12 kwietnia 2000): „Pani Domagalik przepisuje to, co piszą jej koleżanki mające zwoje mózgowe z kobiecych gazet (samodzielnie pani Domagalik napisałaby znacznie lepiej!). Ot, kołtun, seksowstręt, brak definicji porno. Ciekawe, czy pani Domagalik uwierzyłaby, gdyby jej powiedzieć, że istnieje wiele – funkcjonalnie zróżnicowanych – definicji”. Kolejny cios Paweł Paliwoda wymierzył Krystynie Kofcie: „Pani Kofta to pierwsza klasa, fakt! Dlatego stawiam złoto przeciw orzechom, że już najprostsze zadanie matematyczne wprawiłoby panią Koftę w panikę (nawet gdyby jej w rozwiązywaniu sekundowała pani Domagalik). Czy to znaczy, że pani Kofta nie uderzy w mentalność? Ależ uderzy, jak najbardziej. Nawet pała z logiki jej nie powstrzyma”. Kończąc swój tekst elegant z „Życia” doradza: „Proszę tylko nie zapomnieć, Panie Redaktorki, o piss-orgy, gwałcie zbiorowym i zoofilii. Do przemyślenia i realizacji!”. Telewizja od czasu do czasu pokazuje kobiety utytłane w błocie i walczące ze sobą na ringu. Teraz takim ringiem stało się „Życie”. A i zawodniczki zastąpione zostały przez eleganta.