Z wyjątkowym zainteresowaniem i uwagą przeczytałam felieton Daniela Passenta „Bywalec wśród herosów” [POLITYKA 48/07]. Autor z dyskretną ironią skwitował „sąd nad Iwaszkiewiczem”, jaki odbył się w gościnnych progach „Gazety Wyborczej”. (...) Nie znałam osobiście Jarosława Iwaszkiewicza, ale miałam i mam bardzo osobisty stosunek do jego twórczości, a więc i do osoby. Swego czasu dawałam temu wyraz, podejmując nietypową interpretację niektórych opowiadań Iwaszkiewicza (por. tomik esejów „Gra w inteligencję”), a także filmów zrealizowanych na podstawie jego utworów. A były to m.in. dzieła tak wybitne jak „Matka Joanna od Aniołów” Kawalerowicza, „Brzezina” Wajdy czy „Ryś” Różewicza (wg opowiadania „Kościół w Skaryszewie”).
Jak pisze Passent, publiczność, tłumnie słuchająca „sądu”, oklaskami przyjmowała wystąpienia oskarżycielskie. Ciekawe, ilu z tych ludzi, zwłaszcza młodych, zna dorobek prozatorski i poetycki Iwaszkiewicza czy chociażby obejrzało wymienione filmy?
(...) W debacie o Iwaszkiewiczu wymiennie używano słów „oportunista”
i „konformista”. A to przecież nie to samo. Oba te terminy zapożyczono z francuskiego – w tłumaczeniu na polski „oportunista” to „usługowiec”, działający dla profitów, natomiast „konformista” – „ugodowiec”, a taka postawa wynika z różnych względów. Wszak Prusa także pomawiano o ugodowość i kapitulanctwo! (...)
Prus działał po Powstaniu Styczniowym, Iwaszkiewicz – po Warszawskim, w którym ginęli zaprzyjaźnieni z nim młodzi poeci i potencjalni następcy.