Na Euro 2008 hiszpańscy piłkarze mieli po 30 latach znowu odśpiewać hymn. Ale przed meczem Hiszpania-Rosja zapewne nadal będą milczeć, bo rodacy nie docenili nowego tekstu, który w 16 wersach sławi demokrację, różnorodność i tolerancję, a zarazem skrzętnie unika odwołań do katolicyzmu, monarchii czy jedności kraju.
Od 1975 r. Hiszpanie mają hymn bez słów – poprzedni tekst do Marsza Królewskiego powstał za rządów generała Franco i został pochowany wraz z dyktatorem. Przed igrzyskami w Pekinie hiszpański komitet olimpijski uznał jednak, że czas zakończyć narodowe milczenie – rozpisał konkurs na nowy tekst, wybrał najlepszą spośród 7 tys. nadesłanych propozycji i namówił na premierowe wykonanie samego Placido Domingo.
Niestety utwór bezrobotnego Paulino Caduro nie podoba się ani zwykłym obywatelom, ani politykom, z premierem José Zapatero na czele, któremu zależy na utrzymaniu władzy po marcowych wyborach. A ponieważ hymn wymagałby zatwierdzenia w Kortezach, hiszpańska reprezentacja najpewniej nie będzie zmuszona brać lekcji śpiewu.