Wszyscy wciąż zachodzą w głowę: Zbyszek? Każdy, ale nie Zbyszek. Więc po wsi krąży mafijna wersja wydarzeń: Zbyszek się zadłużył, może w jakimś komisie, a potem się okazało, że to były pieniądze gangu. Zbyszek nie mógł się wypłacić, a mafia, jak wiadomo, nie wybacza. Podpowiedzieli, jak może oddać kasę. I zaplanowali mu skok na bank. A potem kolejny i tak dalej...
Sąsiadka Marianna widzi to inaczej. Kochał ziemię, nie mógł jej zdradzić. Stracił dochód, ostatnio nie chcieli już odbierać od niego mleka, bo nie trzymało parametrów. Marianna to wie – jej krowy też oddają mleko poza unijną normą, weź i do rowu wylej.
A rozpoznali go pewnie po zapachu. Marianna wie to z własnego doświadczenia. Jak zajdzie do banku spółdzielczego coś załatwić, to nawet jak się przebierze w czyste ubranie, kasjerka zagaja: oj chyba pani niedawno doiła krowy.
Zgłupiał od roboty
Widzenie w areszcie trwa tylko godzinę. Za krótko, by streścić pół roku, które zmieniło czyjeś życie. Dlatego Zbyszek opowie tylko to, co jest dla niego najważniejsze.
O ziemi Zbyszek mógłby rozmawiać godzinami. Ale jak ma się gospodarkę, 30 ha własnych i dzierżawionych, krowy, świnie, a w domu żonę i czwórkę małych dzieci – to na gadanie szkoda dnia i nocy. Bo jak Zbyszek zasuwa na roli, to wstaje o szóstej rano, a kończy często po północy. Wrzuca coś na głód i pada na łóżko. W Człekówce pod Otwockiem niektórzy dziwią się nawet, kiedy miał czas zrobić tę czwórkę dzieci.
– Chyba w przelocie – śmieją się pod sklepem starzy kawalerowie i żonaci, co im w życiu nie wyszło. Wszyscy znają Zbyszka z widzenia: 39 lat, wysoki, szczupły, sękate dłonie, lekko odstające uszy, poczciwa, prosta twarz.
– Zbyszek zgłupiał od tej roboty.