Archiwum Polityki

Sygnał spod lawiny

Polskie góry nie są największe w Europie, ale zagrożenie lawinowe jest takie same jak w Alpach czy Pirenejach. Masy śniegu, pędzące nawet 150 km/godz., nie dają wielu szans.

Najgłośniejszy i bez wątpienia najpoważniejszy w ostatnich latach wypadek w polskich Tatrach odnotowano w styczniu 2003 r., kiedy to pod lawiną zginęło 8 uczestników szkolnej wycieczki. Jego przyczyną, według ustaleń sądu, było zignorowanie komunikatów pogodowych i lawinowych oraz złe przygotowanie do wyprawy nauczyciela i jego uczniów.

Przyczyną większości wypadków lawinowych jest nieznajomość zjawisk występujących w górach oraz ignorowanie ostrzeżeń i komunikatów służb ratowniczych. TOPR definiuje pięć stopni zagrożenia lawinowego, o których codziennie rano informuje na swojej stronie internetowej (www.topr.pl) – warto więc przed wyjściem w góry sprawdzić sytuację. Jeżeli dostęp do Internetu nie jest możliwy, należy zasięgnąć języka w schronisku lub obserwować znaki ustawiane przez odpowiednie służby na początkach szlaków turystycznych.

Skuteczność ratowania życia osób zasypanych lawinami jest niewielka. – W poszukiwaniach najistotniejszą sprawą jest czas odkopania ofiar. Duże, bo 91-proc. szanse przeżycia mają ofiary odkopane do 18 minuty od zasypania – mówi instruktor TOPR Marcin Józefowicz z Zakopanego. – Dotyczy to, oczywiście, tylko tych, którzy nie zginęli od urazów w trakcie schodzenia lawiny lub tuż potem. Od 18 do 35 minuty szanse przeżycia gwałtownie spadają do około 34 proc.

Tak krótki czas wynika przede wszystkim z ograniczonych zasobów powietrza do oddychania. Amerykańska firma Black Diamond oferuje specjalne plecaki turystyczne wyposażone w system AvaLung, który powoduje odprowadzenie wydychanego powietrza w okolice pośladków osoby zasypanej i pobieranie czystszego powietrza z okolic głowy i barków. Korzystanie z AvaLungu wymaga włożenia do ust specjalnego ustnika, co – jak się okazuje – nie zawsze jest możliwe ze względu na duży ciężar przygniatającego śniegu.

Polityka 1.2008 (2635) z dnia 05.01.2008; Nauka; s. 74
Reklama