Archiwum Polityki

W gniazdku, w baku i na haku

Co w najbliższych miesiącach podrożeje? I dlaczego tak bardzo?
Polityka

Od czasu wejścia Polski do Unii nasza gospodarka szeroko otworzyła się na świat i mocno reaguje na zachodzące zmiany. Uboczny efekt jest taki, że z roku na rok trudniej przewidywać ruchy cen w kraju. Ekonomiści śledzą kursy, analizują statystyki, oglądają wykresy, starają się ustalić trendy. I różnie im to w sumie wychodzi. Tych informacji jest już tak wiele, że badacz rynku czasami upodabnia się do wróżki. Jeszcze niedawno, jeśli zastanawiał się nad pogodą na Antypodach, to pod kątem planowanych tam wakacji. Dzisiaj wie, że gdy w Australii będzie susza, to Chińczycy zaczną kupować w Europie mleko w proszku i nabiał w Polsce może zdrożeć. – Nikt nie przewidział, że bogacący się szybko Chińczycy zasmakują choćby w jogurtach i zdestabilizują ten rynek – przekonuje Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku. Borowski uspokaja, że ubiegłoroczna galopada cen żywności w 2008 r. już się raczej nie powtórzy. To ważne, bo na żywność ciągle przypada aż 26 proc. wszystkich wydatków statystycznego Polaka. Do połowy 2008 r. produkty spożywcze nadal mają stopniowo drożeć, latem ceny jednak zaczną powoli spadać i w rezultacie za 12 miesięcy powinny być w sumie o kilka procent wyższe niż obecnie. Zważywszy na spodziewany równoległy wzrost płac, da się to jeszcze jakoś przełknąć.

Wiele zależy nie tylko od przyszłorocznych zbiorów, ale też od polityki rolnej Brukseli

. Komisja Europejska (KE) zaniepokojona wzrostem inflacji zgodziła się wstępnie od kwietnia podnieść unijne limity produkcji mleka. Zaczęła też obniżać cła na tanie produkty rolne sprowadzane spoza Unii. Już w zeszłym roku o połowę spadły cła na cukier z trzciny cukrowej sprowadzany z Ameryki Południowej.

Polityka 1.2008 (2635) z dnia 05.01.2008; Rynek; s. 40
Reklama