Archiwum Polityki

Zagrypiona mączka

Z nowym rokiem przybył nam nowy problem – co zrobić z mączką kostną, wyprodukowaną z ponad miliona kurczaków z ferm zarażonych ptasią grypą? Taki sposób utylizacji zarażonego drobiu przewidują unijne procedury – ptaki i jaja z dotkniętych chorobą ferm najpierw się zagazowuje, potem przerabia na mączkę, którą następnie należy spalić w bardzo wysokiej temperaturze. Procedury te stosujemy już od kilku lat, ponieważ identyczne obowiązują w związku z zagrożeniem chorobą szalonych krów.

Do tej pory mączkę z odpadów wołowych, podobnie jak z utylizowanych kur, wolno było spalać tylko w dwóch miejscach w kraju: w Zakładach Azotowych w Tarnowie oraz w Elektrowni w Jaworznie. Specjalne zezwolenia wygasły jednak z końcem 2007 r., a od ponad roku minister ochrony środowiska opiera się przed ich przedłużeniem. Mączki zawierają bowiem niebezpieczne dioksyny. W innych krajach UE spalane są one w spalarniach śmieci komunalnych, które wyposażone są w specjalne systemy filtrów, w Polsce takich profesjonalnych spalarni nie ma. Mamy więc dwa wyjścia: albo płacić ogromne pieniądze i próbować trefne mączki spalać w którymś z krajów sąsiednich, albo przekonać ministra ochrony środowiska, że mączki nie są odpadem zwierzęcym, lecz... biopaliwem. To właśnie próbuje robić główny lekarz weterynarii, ponieważ wobec biopaliw obowiązują mniej surowe procedury.

Polityka 1.2008 (2635) z dnia 05.01.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama