Pies przyjaciel i pies pracujący przegrywają w konkurencji z potomkami czworonogów z arystokratycznych pałaców. Został jeszcze kundel na łańcuchu. Ale pilnowanie rezydencji powierza się profesjonalnym systemom monitorującym. Trzy dogi de Bordeaux wylegujące się na trawniku okazałej posiadłości w podwarszawskiej miejscowości to tylko elegancki dodatek.
Utytułowanym psem rzadkiej rasy można zaimponować. Po medale, puchary i tytuły championów jeździ się na wystawy. Polski Związek Kynologiczny organizuje rocznie 85 wystaw, w tym 11 międzynarodowych. I będzie ich prawdopodobnie coraz więcej, bo wystawy są dla związkowych oddziałów szansą zarobkowania.
Pies-gadżet napędza produkcję innych gadżetów. Najwięcej jest tandety ze straganów: naklejki, koszulki, breloczki, kalendarze, kubki, wszystko z wizerunkiem psiej mordy. Dla wyrafinowanych kolekcjonerów: figurki psów różnych ras z królewskiej duńskiej porcelany (Royal Copenhagen, cena od kilkuset do tysiąca złotych), gobelinowe angielskie poduszki (do 250 złotych), ryciny, papeterie i eleganckie pocztówki na czerpanym papierze.
Burek en vogue
Popyt na określone rasy, jak to z gadżetami bywa, warunkuje moda. Kiedyś eleganckie damy spacerowały z pudelkiem. Dziś dla zadania szyku lepszy jest chiński grzywacz, nagi peruwiańczyk, lwi piesek albo papillon. Mocni mężczyźni lubią psy bojowe, duże i agresywne.
- W pewnych kręgach, nazwijmy to podwarszawskich, jest teraz moda na listę - mówi jeden z sędziów kynologicznych. - Żeby być na topie, trzeba mieć psy niebezpieczne, na które wymagane są specjalne zezwolenia.
Mogą być amstaffy, bulteriery, cane corso, rottweilery, dogo argentino, fila brasileiro, tosa inu, pitbulle (krzyżówki bulterierów używane do nielegalnych psich walk).