Archiwum Polityki

Uważaj, co bierzesz

Preparaty sprzedawane bez recepty to też lekarstwa. ­Nieumiejętnie połączone z tymi zapisanymi przez doktora mogą sprawiać przykre niespodzianki.

Dr Jarosław Trojnar, lekarz rodzinny z Tomaszowa Bolesławieckiego na Dolnym Śląsku, ma z pacjentami zawsze ten sam problem: gdy pyta ich o zażywane leki, z reguły zapominają wymienić te, które kupują bez recepty. – Dlatego dopytuję o witaminy, zioła, środki przeciwbólowe. Wielu traktuje je jak zwykłe cukierki, więc nie widzi potrzeby, by poinformować, że sięga po nie regularnie – opowiada dr Trojnar. To błąd, bo większość farmaceutyków sprzedawanych bez recept wchodzi w interakcje z innymi preparatami, które zapisują lekarze. Moda na obfite dokarmianie się farmaceutykami może przysporzyć komplikacji, bo wraz z rosnącą liczbą połykanych pigułek zdrowia nam nie przybywa.

Co trzeci Polak zażywa średnio aż pięć tabletek dziennie i są to zwykle różne preparaty. – Ludzie starsi, po 65 roku życia, łykają w ciągu dnia nawet siedem leków: pięć z recept i dwa kupowane samodzielnie – dodaje Szczepan Mogilski z Uniwersyteckiego Ośrodka Monitorowania i Badania Niepożądanych Działań Leków w Krakowie. Pod względem spożycia środków przeciwbólowych jesteśmy na trzecim miejscu na świecie, tuż za Amerykanami i Francuzami. Co piąta osoba stosuje niezależnie od pory roku preparaty wzmacniające i multiwitaminy. – Przy nikłej świadomości wskazań do ich stosowania – krytycznie ocenia Mogilski.

Amerykanie od dawna prowadzą dokładną statystykę niebezpiecznych interakcji lekowych – w 2001 r. zmarło w USA z tego powodu 7 tys. osób. W Polsce brak danych na ten temat, a farmakologom nie mającym na co dzień kontaktu z pacjentami trudno przebić się z takim oto drastycznym ostrzeżeniem: jednoczesne zażywanie nawet tylko dwóch leków zwiększa ryzyko pojawienia się interakcji między nimi o 13 proc., przy trzech ryzyko rośnie do 34 proc.

Polityka 13.2008 (2647) z dnia 29.03.2008; Nauka; s. 88
Reklama