Nadchodzi tradycyjny koniec roku, w sklepach zaroiło się od upiornych brodatych krasnoludów oferujących prezenty po cenach promocyjnych, zaś w polityce, i nie tylko, przyszedł czas na wstępne podsumowanie tego, co jest, oraz tego, czego już (jeszcze?) nie ma.
Z uciążliwości dnia codziennego, które zniknęły, trzeba wymienić rządzącą koalicję PiS-LPR-Samoobrona. W polityce – podobnie jak w życiu – wszystko płynie i koalicja ta niewątpliwie popłynęła. Jarosław Kaczyński obiecuje co prawda, że ten szkodliwy proces zawróci kijem, ale zdaniem niektórych członków jego własnej partii będzie to raczej zawracanie głowy.
Z większych rzeczy – na Śląsku w tajemniczych okolicznościach zniknęły kolejne rozległe fragmenty trakcji kolejowej, a w Warszawie – tajne archiwa WSI.
Archiwa odnalazły się w pomieszczeniach prezydenta RP. Jeśli chodzi o trakcję, prezydent twierdzi, że nie ma jej u siebie.
Z drobiazgów zniknęła część członków Samoobrony, zaś z PiS – dwóch wiceprzewodniczących. Trzeci nie zniknął, ale i tak trudno mu się odnaleźć.
Pod sam koniec roku zniknęły granice Rzeczpospolitej. Na razie tylko niektóre, gdyż pozostałe są dobrze pilnowane. MSZ zapewnia, że wraz ze zniknięciem granic Polska nie zniknęła i nie zniknie, w każdym razie póki my żyjemy.
Życie nie znosi próżni, dlatego w miejsce tego, co zniknęło, pojawia się nowe (choć nie całkiem).
Nieoczekiwanie pojawił się np. ścigany międzynarodowym listem gończym były senator Stokłosa, który wcześniej zniknął. Były senator na razie pojawił się tylko na terenie Niemiec, ale niebawem ma być dostępny w kraju.
Z polskiego futbolu zniknęło gwałtownie stu kilkudziesięciu działaczy, sędziów i prezesów, którzy teraz mają się pojawić na ławie oskarżonych.