Archiwum Polityki

Wyrok bez odwołania

Pół roku po medialnym wyroku, wydanym na Marka Faściszewskiego, kiedyś bydgoskiego dziennikarza, okazało się, że był on ofiarą esbeckiej fałszywki. Czy koledzy po fachu, którzy z przekonaniem pozbawiali go dobrego imienia, poczują się w obowiązku pomóc mu je odzyskać?

Marek Faściszewski jest jedną z pierwszych osób, które poprosiły o pomoc w Warszawie Obywatelską Komisję Dobrej Woli, powołaną w czerwcu 2007 r., zajmującą się między innymi wyjaśnianiem spraw lustracyjnych i obroną tych, których fałszywie pomawia się o współpracę z SB. W skład Komisji wchodzą historycy, dawni działacze opozycyjni, znani publicyści, między innymi Teresa Bogucka, prof. Andrzej Friszke, senator Krzysztof Piesiewicz, prof. Andrzej Rychard, o. Ludwik Wiśniewski, Henryk Wujec, Arkadiusz Rybicki i redaktor Andrzej Kaczyński. Komisja zbadała dokumenty w sprawie Faściszewskiego i wydała komunikat: „Całkowicie fałszywie oczernionemu Markowi Faściszewskiemu należą się słowa publicznych przeprosin i wyrazy szacunku”. Wymieniono media i nazwiska dziennikarzy, którzy powinni zadośćuczynić krzywdzie, jaką wyrządzili swojemu koledze.

Wyjaśnienie tajemnic teczki Marka Faściszewskiego to nie jedyny, ale bez wątpienia najlepiej udokumentowany przypadek przyłapania SB na fałszowaniu dokumentów. Faściszewski nie był tajnym współpracownikiem o pseudonimie Francuz, na nikogo nie donosił. Został wciągnięty na listę SB, bo najprawdopodobniej porucznik Andrzej Elwartowski chciał się wykazać przed przełożonymi.

Długie 5 minut

22 marca 2007 r. przed południem do Marka Faściszewskiego (50 lat) zatelefonował młodszy kolega z telewizji Jarosław Lewandowski. Znali się dobrze, pracowali razem kilka lat. Lewandowski był teraz oschły i bezkompromisowy. Oświadczył, że wszystko wie, że esbecja, że tewu, że pora odkryć karty. Na próżno Faściszewski zaprzeczał: nie współpracowałem! Lewandowski to osoba w Bydgoszczy znana, prowadzi „Zbliżenia”, lokalny program informacyjny, sztandarową pozycję bydgoskiego ośrodka TVP.

Marek Faściszewski odebrał jeszcze kilka telefonów od innych dziennikarzy.

Polityka 50.2007 (2633) z dnia 15.12.2007; Ludzie; s. 89
Reklama