Archiwum Polityki

Gabinet strachu

Nikt nie ma obowiązku informować lekarza o tym, że jest zakażony wirusem HIV. Co gorsza, pacjenci, którzy stawiają na szczerość, mogą w ogóle nie otrzymać pomocy.

Ludzie z HIV, którzy przychodzą do Stowarzyszenia Sieć Plus od niedawna, dopytują tych starszych stażem, jak powinni się zachować u ginekologa, stomatologa lub w szpitalnej izbie przyjęć, gdzie zajmują się nimi lekarze nieobyci z problematyką chorób zakaźnych. Historie, jakie stale przytrafiają się zakażonym, nie zachęcają do mówienia prawdy – po co narażać się na ryzyko odmowy udzielenia pomocy pod pretekstem choćby braku odpowiednich narzędzi czy niedostatecznie wysterylizowanego sprzętu?

Problem nabierze znaczenia już za dwa miesiące, gdy z początkiem 2008 r. zostaną zlikwidowane gabinety stomatologiczne dla osób z grupy wysokiego ryzyka chorób zakaźnych, w tym AIDS. Dziś jest ich w całym kraju raptem kilka, ale Narodowy Fundusz Zdrowia nie podpisze z nimi w przyszłym roku kontraktów na preferencyjnych warunkach. – To oznacza, że mój gabinet, zlokalizowany na terenie szpitala chorób zakaźnych, po prostu przestanie istnieć – mówi dr Jacek Baranek, stomatolog z Warszawy. Podobny los spotka Roberta Letkiewicza, dentystę z Trójmiasta, który stworzył dwa gabinety dla osób z HIV: w gdańskiej przychodni dermatologicznej oraz w EKO-Szkole Życie w Wandzinie, gdzie mieszkają uzależnieni od narkotyków, zakażeni wirusem HIV oraz chorzy na AIDS. – Choć NFZ płacił do tej pory trzykrotnie więcej za świadczenia udzielane tej grupie pacjentów, przez półtora roku bezskutecznie szukałem chętnych do pracy w innych regionach Polski – opowiada dr Letkiewicz. – Teraz Fundusz rezygnuje nawet z zachęty finansowej.

Rzecznik mazowieckiego oddziału NFZ broni jednak decyzji prezesa. – To przecież sami lekarze chorób zakaźnych pouczają, by nie traktować zakażeń wirusowych preferencyjnie i nie tworzyć dla nich sztucznego getta – tłumaczy Jerzy Serafin.

Polityka 43.2007 (2626) z dnia 27.10.2007; Nauka; s. 84
Reklama