Obliczeniowe monstrum o nazwie ENIAC (Electronic Numeric Integrator and Computer) ważyło 30 t i zajmowało powierzchnię 72 m kw. W jego skład wchodziło 40 szaf, które musiały zmieścić wszystkie podzespoły: 18 tys. próżniowych lamp elektronowych, 10 tys. kondensatorów, 6 tys. przełączników i 1500 przekaźników. To wszystko scalone przez pół miliona lutowanych połączeń. Do zasilania maszyny, którą uruchomiono w lutym 1946 r., potrzebna była moc elektryczna 200 kW.
Co w zamian? John Presper Eckert, który wspólnie z Johnem Williamem Mauchlym stworzył ENIACA, wspomina (w wywiadzie opublikowanym w tygodniku „Computerworld”): „Dodanie dwóch dziesięciocyfrowych liczb z ołówkiem w ręku zajmuje ok. 10 sekund. Wykorzystując mechaniczny arytmometr czas ten można skrócić do 4 sekund. Pierwszy komputer elektromechaniczny Mark 1 z Harwardu potrzebował na to zadanie 0,3 sekundy. ENIAC tylko 0,0002 s, a więc był 50 tys. razy szybszy od człowieka. Podczas wykonywania niektórych wyspecjalizowanych zadań naukowych zysk szybkości był jeszcze większy”.
O ENIACU szybko zaczęły krążyć legendy: opowiadano więc, że gdy zaczynał pracować, pobierał tyle prądu, iż przygasały światła w Filadelfii; wojskowi, którzy byli pierwszymi klientami mózgu elektronowego, mieli z wrażenia salutować inteligentnej maszynie, a wokół niej krążyła, jak twierdzili złośliwi, ekipa ze skrzyniami pełnymi lamp elektronowych, by wymieniać ciągle się przepalające. Eckert zaprzeczał wszystkim tym wymysłom, choć sam stał się (wraz ze swoim kolegą Mauchlym) bohaterem legendarnego sporu o to, kto wynalazł komputer i do kogo należą prawa autorskie do ENIACA.
Co to jest komputer
Sprawa dotarła do sądu, który w 1973 r. orzekł, że, owszem, Eckert i Mauchly mają pełne prawa autorskie do projektu pierwszego elektronicznego komputera, nie oni jednak są wynalazcami tego urządzenia.