Archiwum Polityki

Unia albo śmierć

50 lat po podpisaniu traktatu rzymskiego Unia świętuje, w tym tygodniu wyda w Berlinie uroczystą urodzinową deklarację. Dokonania są imponujące. Ale urodzinowy tort ma smak gorzkawy, entuzjazm jednoczenia kontynentu wyparował. Gorzej: nie wiadomo, co robić dalej.

Objaśnienia historii Unii i samego traktatu rzymskiego warto szukać w deklaracji Roberta Schumana, jednego z ojców założycieli, z 9 maja 1950 r. (to na pamiątkę tej deklaracji 9 maja jest dorocznym świętem Europy), ówczesnego ministra spraw zagranicznych Francji. Deklarację tę, zdanie po zdaniu, należałoby wykładać w szkołach, by Europejczycy już od dziecka wiedzieli, jak powstała Unia: „Rząd francuski proponuje umieszczenie całej francusko-niemieckiej produkcji węgla i stali pod zarządem wspólnej Wysokiej Władzy w organizacji otwartej na udział innych krajów europejskich”.

Dwa narody, dawniej krwawo ze sobą rywalizujące, między innymi o węgiel i stal, postanowiły, że produkcję węgla i stali wezmą pod wspólny zarząd. W ten sposób, prosto i szybko, doszło do fuzji interesów, podstawy wspólnoty gospodarczej. Wprawdzie Ralf Dahrendorf, najpierw niemiecki minister, a później brytyjski lord, kpił w wywiadzie dla „Polityki” (11/92), że Europa powstała dla ratowania przemysłów chylących się ku upadkowi i ubolewał, że zrezygnowano z prawdziwie ambitnego projektu: wspólnej armii i jedności politycznej, ale pewnie inaczej nie było można, skoro i dziś, po 50 latach, nie ma widoków na unię polityczną i wojskową.

Nie ma przesady w przypomnieniu, że w Rzymie 25 marca 1957 r., kiedy podpisywano traktat ustanawiający Europejską Wspólnotę Gospodarczą, ostry był jeszcze zapach krwi z pól bitewnych II wojny światowej. Słowa „budowanie pokoju dla przyszłych pokoleń”, „wspólnota” brano poważnie. Po drugiej stronie żelaznej kurtyny siedział wróg, którego się bano. Artyści wolnego świata komponowali hymny, kantaty i oratoria, a jeden z autorów, Leo Alban, Niemiec, pisał: „Niech Bóg mi pozwoli nadać działaniom moich braci w Europie kierunek Odnowy i Jedności, gdyż jest to ich jedyna i ostateczna szansa ocalenia”.

Polityka 12.2007 (2597) z dnia 24.03.2007; Świat; s. 50
Reklama