Filmy o seryjnych mordercach należą do żelaznego repertuaru kina hollywoodzkiego. Z reguły są to mroczne thrillery, w których chodzi o umiejętne straszenie widzów makabrycznymi scenami przemocy, zanim psychopatyczny zabójca zostanie w finale przykładnie ukarany. Zrealizowany przez Davida Finchera dramat kryminalny „Zodiak” wyłamuje się z tego schematu. Przenosi ciężar opowieści na prowadzących śledztwo, którzy nie potrafią rozwikłać zagadki serii okrutnych zbrodni dokonywanych przez tajemniczego osobnika, podpisującego się pseudonimem Zodiak. Szaleniec wysyła zaszyfrowane listy do gazet, podpowiada policji, jak powinna prowadzić śledztwo. I nigdy nie zostaje schwytany. Przerażająca historia przedstawiona w filmie oparta jest na faktach. Pod koniec lat 60. ubiegłego wieku, w czasie hippisowskiej rewolucji Amerykę ogarnęła panika z powodu serii zabójstw, których nie zdołała wyjaśnić policja ani dziennikarze. Mimo trwającego blisko ćwierć wieku intensywnego dochodzenia nie udowodniono winy żadnemu podejrzanemu. Jedynie nieśmiałemu rysownikowi gazety „San Francisco Chronicle”, który po amatorsku zabiera się do rzeczy (Jake Gyllenhaal), udaje się wytropić zbrodniarza i przedstawić obciążające dowody w książce poświęconej Zodiakowi. Fincher, autor słynnego przeboju „Siedem”– zmienił styl na skrajnie realistyczny. Odsłania kulisy żmudnego, nieporadnego, biurokratycznego śledztwa i narastającą paranoję w społeczeństwie amerykańskim, wywołaną strachem przed irracjonalnym złem. W trzymającym w napięciu filmie oprócz Gyllenhaala fantastycznymi kreacjami popisali się Robert Downey Jr w roli zdesperowanego dziennikarza, przypłacającego dochodzenie chorobą alkoholową, oraz Mark Ruffalo grający ambitnego, lecz mało skutecznego inspektora policji.