To już druga w krótkim czasie wizyta unijna na najwyższym szczeblu w naszej redakcji. Poprzednio odwiedził nas przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso, a teraz przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Pöttering. Pöttering jest weteranem, jak sam mówi, „jednym z sześciu ocalałych z pierwszych europejskich wyborów w 1979 r.” Od 28 lat stale podróżuje między swoim okręgiem wyborczym w Osnabrück w Dolnej Saksonii a Brukselą i Strasburgiem. Reprezentuje nurt konserwatywny, do czasu wyboru na przewodniczącego parlamentu (styczeń 2007 r.) działał w Europejskiej Partii Ludowej (EPP). Jego osobiste przeżycia, fakt, że nigdy nie poznał ojca, który – jak twierdzi – „prawdopodobnie został zabity w kwietniu 1945 r. na terenie dzisiejszej Polski”, sprawiły, że przez całe swoje dorosłe życie Pöttering walczył na rzecz europejskiego pojednania. W 2004 r. został uhonorowany tytułem „Europosła roku”. Ostatnio eurodeputowani z LPR podnieśli sprawę obecności przewodniczącego na sierpniowym zjeździe ziomkostw. Uznali, że zgoda na wygłoszenie tam przemówienia jest policzkiem dla Polaków. Stwierdzili nawet, że fakt ten mógłby być podstawą do odwołania Pötteringa. Służby prasowe przewodniczącego próbują łagodzić atmosferę twierdząc, że Pöttering podczas zjazdu chciałby mówić o wartościach UE i potrzebie pojednania. I że to chyba nic złego.