Archiwum Polityki

Bracia i siostry

Protest pielęgniarek pod Urzędem Rady Ministrów to podręcznikowy przykład, jak przez lekceważenie, arogancję i butę można zaognić każdy konflikt. Metoda negocjacyjna rządu i PiS, zastosowana w Warszawie, znalazła zastosowanie także w Brukseli.

19 czerwca podczas ogólnopolskiej manifestacji pielęgniarki nie planowały ani okupacji URM, ani rozbijania pod oknami premiera miasteczka namiotowego. Była to kolejna odsłona ciągnącego się od kilku lat konfliktu płacowego. Gdyby pod Sejmem stało 10 tys. górników, zapewne znalazłby się ktoś, komu można by wręczyć petycję.

Pielęgniarki, jak twierdzi Grażyna Gaj z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, nikogo kompetentnego nie znalazły. Podobnie było w Kancelarii Premiera, gdzie wcześniej prosiły, by premier odebrał petycję po demonstracji i odbył z nimi krótką rozmowę. Tutaj dziewięcioosobowa reprezentacja pielęgniarek dowiedziała się, że Jarosław Kaczyński nie znajdzie dla nich czasu, bo jest bardzo zajęty. Nie znalazł dla nich czasu również wicepremier Przemysław Gosiewski.

Wyglądało na to, jakby premier nie chciał się z nami spotkać – mówi Grażyna Gaj, która od ubiegłego wtorku mieszka w namiocie przy Kancelarii Premiera. Od tamtej pory pielęgniarki traktowane są podobnie jak liberałowie i inni wrogowie IV Rzeczpospolitej, którzy przeszkadzają w przebudowie państwa. Zostały więc potraktowane tak, jak wszyscy wcześniejsi wrogowie PiS. Z całą bezwzględnością. Bo z wrogiem się nie rozmawia, tylko straszy się go policyjną pałką, prokuratorem i podejrzewa o polityczne manipulacje oraz spisek.

Krzywdzenie dobrego rządu

Jolanta Szczypińska, była pielęgniarka, a teraz posłanka PiS, znana z emocjonalnego stosunku do własnej partii, a zwłaszcza premiera, wciąż powtarzała, że strajk jej koleżanek to manipulacja; po kilku dniach nieco zmiękła i stwierdziła, że protest jest jednak słuszny, ale mimo to zmanipulowany. Z jej wypowiedzi przemawiało wielkie rozczarowanie: taki dobry premier, najlepszy ze wszystkich, tak dobrze wszystko idzie i nagle taka czarna niewdzięczność, jak tak można było zrobić premierowi, i to w momencie, kiedy pan prezydent jedzie do Brukseli.

Polityka 26.2007 (2610) z dnia 30.06.2007; Temat tygodnia; s. 20
Reklama