Wszystko zaczęło się od recenzji doc. Stanisława Cywińskiego z książki Melchiora Wańkowicza „COP. Ognisko siły. Centralny Okręg Przemysłowy”, opublikowanej w endeckim „Dzienniku Wileńskim” 30 stycznia 1938 r. Recenzja była krytyczna, co nikogo nie zdziwiło, bo wzajemna niechęć obu panów była rzeczą powszechnie w Wilnie znaną.
Stanisław Cywiński (ur. 1887 r.) ukończył studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w 1910 r. Był elsem, czyli członkiem założonego przez charyzmatycznego wykładowcę filozofii Wincentego Lutosławskiego Towarzystwa Eleusis, głoszącego m.in. program poczwórnej wstrzemięźliwości (od alkoholu, tytoniu, swobody seksualnej i gry w karty). Był też jednym z założycieli harcerstwa. Po studiach został nauczycielem polskiego w gimnazjum Winogradowa w Wilnie. Jego ówczesny uczeń Stanisław Mackiewicz napisał: „był to jeden z najszlachetniejszych i najbardziej kryształowych ludzi, jakich znałem w moim życiu”. Wspominał, że Cywiński kiedyś rozpłakał się na lekcji, gdy uznał, że uczniowie nie doceniają znaczenia nauki języka polskiego w gimnazjum rosyjskim.
Był zwolennikiem Piłsudskiego i Legionów, ale już pod koniec wojny opowiedział się za Dmowskim.
Przewrót majowy 1926 r. wyleczył go z resztek sentymentu do Marszałka, czemu dawał wyraz na łamach „Dziennika Wileńskiego”. W 1929 r. habilitował się i został docentem na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie.
We wspomnianej recenzji z książki Melchiora Wańkowicza napisał, że Polska nie jest jak obwarzanek, gdzie to, co dobre, to na obrzeżach, a w środku pustka – jak twierdził „pewien kabotyn”, odsyłając czytelników do 21 strony recenzowanej książki. Recenzja nie wzbudziła większego zainteresowania.