Archiwum Polityki

Klucz za klucz

Wielka powódź sprzed 10 lat zalała Nieboczowy nad Odrą. Teraz budowa zbiornika, który ma zapobiec nowym powodziom, zmiecie wieś z mapy. Postanowiono przenieść ją w inne miejsce; nie bez problemów i swarów.

Biała olejna kreska na bramie do obejścia Elżbiety i Norberta Błaszczoków we wsi Nieboczowy pod Raciborzem pokazuje, dokąd sięgała woda 8 lipca 1997 r. Wtedy Odra zalała wieś, w następnych dniach zatopiła oddalony o 15 km Racibórz, następnie Opole i pół Wrocławia. U Błaszczoków było niecałe 80 cm wody. Podtopiła piwnice i parter, ale nic wielkiego – wystarczyło pod meble podłożyć kilka cegieł, żeby stały nad wodą. Wcześniej bywało, że Odra rozlewała się na pola i łąki, czasami na uliczki, ale pod domy nie podchodziła.

Zrazu okrzyknięto to powodzią tysiąclecia albo przynajmniej stulecia. To wtedy pod Urzędem Gminy w Lubomi, do której należą Nieboczowy, premier Włodzimierz Cimoszewicz pytany o odszkodowania od państwa odpowiedział, że po pierwsze należało się ubezpieczyć przed żywiołem.

Zaniedbania stulecia

Wówczas chodziło jeszcze tylko o naszą podtopioną gminę i okolice, więc premier pouczał kilka tysięcy osób – mówi Czesław Burek, wójt Lubomi. Kiedy w następnych dniach woda rozlała się na połowę kraju i dotknęła milionów ludzi, sprawa stała się polityczna. W lipcowej powodzi zginęły 54 osoby, zalanych zostało blisko 700 tys. mieszkań. Straty oszacowano na 14 mld zł!

Błaszczokowie, jak większość nieboczowian, nie mówią jednak o tej powodzi jako o kataklizmie stulecia, tylko o zaniedbaniach stulecia. – Ostro wtedy padało, owszem, ale co ulewy są tu winne? – pyta Norbert. W historycznych kronikach pierwsze ślady osady odnotowano pod koniec XIII w. Wieś związana jest od wieków na dobre i złe z Odrą. – Gdyby w tym miejscu naprawdę była groźna rzeka, to było sporo czasu, aby przenieść się gdzie indziej – podkreśla Elżbieta.

Na przełomie XIX i XX w. Odra została uregulowana.

Polityka 32.2007 (2616) z dnia 11.08.2007; Ludzie; s. 126
Reklama