Archiwum Polityki

Ojciec, nie leń się!

Z ojcostwem w Polsce w bardzo wielu przypadkach jest zdecydowanie lepiej, niż twierdzi socjolog i pisarz Marek Kochan (POLITYKA 31). W większości przypadków jest o wiele gorzej niż on sądzi, ale z zupełnie innych powodów niż te, które podaje.

Zanim zabrałem się do lektury wywiadu z Markiem Kochanem, moją uwagę przykuł akapit z jego środkowej części. Zgoda – łatwiej jest być ojcem córek, bo córki to ideały kobiet. Zgoda – córki można bezkarnie rozpieszczać. Zgoda – wobec córek trzeba być po prostu kochającym ojcem. Gdy jednak zacząłem wywiad czytać od początku, znalazłem w nim liczne tezy, z którymi się zupełnie nie zgadzam, lub wyjaśnienia, które w wielu punktach wydają mi się nietrafione. Tezę główną można by – jak sądzę – sformułować tak: obowiązujący w Polsce stereotyp męskości powoduje, że jest się albo macho, albo dobrym ojcem. Bycie dobrym ojcem z kolei, a więc wchodzenie na okrągło w rolę, którą stereotyp wyznacza kobiecie, mężczyznę umniejsza, bo w jego oczach i w oczach otoczenia mężczyzna wchodzi w nie swoją rolę. Marek Kochan twierdzi, że jest tak, bo mężczyzna – prawdziwy ojciec, który dziećmi zajmuje się tak, jak według stereotypu zajmować się nimi powinna matka – dostaje od otoczenia cięgi. A to, że fajtłapa, a to, że babysitter. Jeśli doktor Kochan mówi o mężczyznach, którzy w swych związkach na dobre weszli w rolę kobiet, są „matkami pełnoetatowymi”, to pewnie ma rację. Najwyraźniej mówi jednak o wszystkich mężczyznach, którzy pozwalają sobie na „słabość” dekonspirowania swej opiekuńczości i ojcowskiej miłości. A tu już mój stanowczy sprzeciw. Otóż każdy mężczyzna z wózkiem albo z dzieckiem na rękach lub obok siebie, a tym bardziej z dwójką lub – a dlaczego by nie – z czwórką dzieci, dostaje od otoczenia ogromną masę bodźców ultrapozytywnych. Mówiąc najprościej, widzi w oczach głównie, choć nie tylko, kobiet akceptację, a zwykle po prostu sympatię. Broń Boże nie współczucie. Raczej podziw dla prawdziwej męskości.

Polityka 32.2007 (2616) z dnia 11.08.2007; Ludzie; s. 119
Reklama