Archiwum Polityki

Słodko-gorzkie zwycięstwo

Im więcej dni upływa od szczęśliwego uwolnienia bułgarskich pielęgniarek (na fot. powitanie w Sofii) i palestyńskiego lekarza z libijskiej niewoli, tym obficiej wyciekają wieloznaczne szczegóły tej operacji. Otóż Francja położyła na stole negocjacji w Trypolisie nie tylko reaktor jądrowy, ale także dostawy uzbrojenia: rakiet przeciwczołgowych Milan za 296 mln euro oraz systemu łączności Tetra za prawie 1,3 mld euro. Wpierw temu żarliwie zaprzeczała, ale po rewelacjach syna Muammara Kadafiego, Saifa Al-Islama, przyznała, że negocjacje toczyły się od wielu miesięcy i jeśli nie Francja, interes ubiłby inny kraj (embargo na handel z Libią zostało przecież zniesione), więc czemu to Paryż nie miał zarobić? Z kolei, według słów Kadafiego juniora, Wielka Brytania dorzuciła do puli uwolnienie libijskiego oficera, który odsiaduje dożywocie za zamach na samolot PanAm, który rozbił się pod Lockerbie. Ekstradycja miała się dokonać w tych dniach. Same zaś pielęgniarki, za poradą unijnych negocjatorów, podpisały przed uwolnieniem dokument, że zrzekają się wszelkich roszczeń wobec Libii dotyczących okresu ośmioletniego uwięzienia. Wiadomo było, iż poddawane były okrutnym torturom, zwłaszcza na początku, zanim nie uzyskano tą drogą przyznania się do winy. Podpisany dokument sprawia, że sprawców bardzo trudno będzie w jakikolwiek sposób pociągnąć do odpowiedzialności. Z tej listy wynika, że Muammar Kadafi dobił świetnego targu, a jeszcze załatwił 460 mln dol. na odszkodowania dla rodzin dzieci zarażonych wirusem HIV i wiele milionów na szpital w Bengazi. Oczywiście najważniejszy jest efekt: wolność dla sponiewieranych Bułgarek i Palestyńczyka. Ale to w sumie gorzka lekcja dyplomacji.

Polityka 32.2007 (2616) z dnia 11.08.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 19
Reklama