Jeśli za wyznacznik prawicowej orientacji uznać poparcie dla wolnego rynku, dla tradycyjnych wartości, dla symbolicznego wywyższania własnego narodu oraz antykomunizm – to można powiedzieć, że partie, które za takimi celami się opowiadały, zdobyły około 60 proc. głosów wyborców. Jeśli z kolei za wyznacznik orientacji lewicowej uznać przekonanie o istotnej roli państwa w prowadzeniu polityki gospodarczej i społecznej i jego obowiązku troszczenia się o sytuacje grup upośledzonych – to poparcie dla partii, które w swoich programach miały takie idee, też wynosi ok. 60 proc. głosujących.
Jak widać liczby te nie sumują się do stu, a to dlatego, że zarówno wyborcy, jak i partie na ogół nie trzymają się jakichś spójnych ideologicznych konstrukcji.
Możemy jeszcze dodać, że była też taka kategoria (potencjalnych) wyborców, która nie poparła żadnej z tych idei w tym wydaniu, w jakim proponowały je istniejące partie, i nie poszła głosować – wynosi ona również 60 proc., choć tym razem chodzi o procent obliczany od innej wielkości.
Przedstawione tu liczby wskazują, że sytuacja społeczna i polityczna w Polsce jest dość zagmatwana. Sprawia ona, że z wyników wyborów prawie nikt nie jest zadowolony – chyba z wyjątkiem PiS, która to partia zdobyła realną przewagę polityczną. Ale i ona ma powody do zmartwień, bo ta przewaga nie daje jej możliwości samodzielnego sprawowania władzy. Musi się nią dzielić, a potencjalny partner, czy partnerzy, przyprawiają ją o ból głowy.
Nasuwają się pytania: jakie są powody, że scena polityczna tak się właśnie ułożyła, i czego można oczekiwać w przyszłości?
Poszukując odpowiedzi, należałoby dokładniej przyjrzeć się świadomości politycznej Polaków.
Jak wiadomo Polacy popierają demokrację.