Jacek Żakowski: – „Ten Chrystusa ubiczuje, kto na Tuska zagłosuje”. Dobre hasło?
Lech Kaczyński: –To nie jest moje hasło.
Ale ono jest w pana interesie kolportowane w Krakowie przez Jasnogórską Konfederację Narodu Polskiego.
Tak się składa, że bardziej tradycjonalistyczna, bardziej katolicka część elektoratu mnie uważa za bliższego sobie. Ale pan chyba nie myśli, że moim zdaniem głosowanie na Tuska ma coś wspólnego z biczowaniem Chrystusa.
To jest złe hasło?
Niedobre moim zdaniem.
Grzech jest tak mówić?
Grzech. I proszę mnie z tym nie łączyć. Ale dużo większym grzechem jest kłamliwe wykorzystywanie ludzi, często w sytuacji krańcowej, znajdujących się w hospicjum, do kampanii wyborczej, co w ostatnich dniach zrobili czołowi przedstawiciele partii Donalda Tuska. Grzechem jest też twierdzenie, że afera Telegrafu jest jedyną osądzoną aferą. Bo nie było żadnej afery Telegrafu. To jasno wynika z materiałów zebranych pod rządami SLD! Ale w tej kampanii dzieją się rzeczy, które by mi nie przyszły do głowy. Wie pan, że do telewizji dostarczono na przykład kompletnie nieprawdziwe materiały dotyczące sytuacji majątkowej jednej z bliskich mi osób. Ktoś chciał zasugerować, że moja rodzina jakoś nadzwyczajnie wzbogaciła się na polityce. A ja przecież niczego się nie dorobiłem. Zresztą Donald Tusk też się specjalnie nie dorobił, chociaż z oświadczeń wynika, że ma dwa razy większe dochody. Na polityce trudno się w Polsce uczciwie dorobić.
A co pan myśli, kiedy się pan dowiaduje, że pana bliski współpracownik, który zawsze był na publicznej posadzie, jednak się dorobił willi z wanną za 10 tys. zł?
Myślę, że dobrze by było, gdyby główne partie polityczne były w najważniejszych mediach podobnie traktowane.