Archiwum Polityki

Wesołe prosektorium

Wokół trupa lewicy – zgromadzenie celem dokonania sekcji zwłok. Sytuacja przypomina obraz Rembrandta „Lekcja medycyny”. Na stole zwłoki, dookoła uczeni mężowie. Jeden z najmądrzejszych ludzi lewicy, prof. Andrzej Walicki, na łamach krakowskiego „Zdania” wymienia swoje zastrzeżenia moralne wobec III RP (za którą – dodajmy – lewica ponosi współodpowiedzialność). Walickiemu nie podoba się:
1) Sposób rozstania z PRL „pozbawiony krztyny wielkoduszności”, wygórowane „poczucie (rzekomej) krzywdy” oraz mściwość dekomunizacji, skrajnie widoczna w stosunku do Jaruzelskiego.
2) Sposób rozstania z Rosją. Ani krzty zrozumienia, nienawiść.
3) Stosunek do dziedzictwa lewicy. Dlaczego Polska musi potwierdzać opinię Marii Dąbrowskiej, że Polacy są „najreakcyjniejszym narodem świata”, w dodatku niedemokratycznym, bo sejmokracja to nie demokracja.
4) Klerykalizm i lękliwy konformizm wobec kleru. „Wstydzę się tego”, pisze Walicki, który nie czuje się z tym u siebie w domu.
5) Lizusostwo wobec Stanów Zjednoczonych, połączone („do niedawna”) z nadymaniem się wobec Europy.
6) Nuta socjaldarwinowska w naszym pseudoliberalizmie. „Jak można bezwstydnie głosić przewagę silniejszego”, wyższość tzw. elit nad ludem. Zdrada własnej bazy w 1989 r., a następnie własnego elektoratu.

Cała ta krytyka, aczkolwiek wymierzona w III RP, w dużym stopniu dotyczy lewicy. Lewica nie miała odwagi na własną ocenę PRL, gdyż przede wszystkim obawiała się identyfikacji ze zbankrutowanym i odrzuconym systemem, wobec tego godziła się na potępianie wszystkiego. Lewica nie potrafiła nadać własnego tonu w stosunkach z ZSRR, przyjazne gesty Kwaśniewskiego nie zastąpiły rzetelnej oceny tego, co dzieje się w Moskwie oraz w kurczącym się imperium, ponieważ bała się oskarżeń, że jest genetycznie prorosyjska.

Polityka 40.2005 (2524) z dnia 08.10.2005; Passent; s. 110
Reklama