Archiwum Polityki

Masochiści i artyści

Angielska piłka nożna fascynuje, irytuje, a ostatnio nawet przeraża kibiców na Wyspach. Skąd się bierze siła przyciągania futbolu, który od 40 lat jest jak Wielka Brytania po upadku Imperium: wciąż w poszukiwaniu odpowiedniej dla siebie roli?

W napisanej w 1946 r. książce „Jak być obcym” węgiersko-brytyjski pisarz George Mikes wyśmiewa się z Anglików. Rozdział dotyczący seksu ma zaledwie jedno zdanie i brzmi: „Europejczycy prowadzą życie seksualne, Anglicy mają butelki z gorącą wodą”. I futbol, można by dodać. Co ma jedno do drugiego? Wystarczy popatrzeć na grę reprezentacji Brazylii albo, dajmy na to, Senegalu, by nie mieć wątpliwości, że zmysłowość i futbol chadzają parami, choć nie zawsze. Przykładem gra reprezentacji Anglii.

Siła fizyczna, upór, determinacja i cecha, którą Anglicy nazywają manliness, czyli męskość, są podstawą futbolu uprawianego w tym kraju od połowy XIX w., czyli od czasów, gdy w Anglii zaczynały powstawać kluby piłkarskie. Sport był wówczas traktowany jako sposób na podniesienie kondycji moralnej młodzieży, szczególnie zaś na odwrócenie uwagi od spraw seksu. W fascynującej monografii „Stopy. Zmysłowa historia futbolu angielskiego” David Winner twierdzi wręcz, że bezpośrednim impulsem dla rozwoju piłki nożnej w XIX-wiecznej Anglii była obsesja ówczesnych moralistów na tle rzekomych śmiercionośnych skutków masturbacji. Krańcowe zmęczenie fizyczne po treningu albo meczu piłkarskim miało być najlepszym zabezpieczeniem dla dojrzewających onanistów, narażonych na ślepotę, szaleństwo, śmierć w potwornych mękach, a w krańcowych wypadkach nawet uschnięcie najcenniejszego organu.

W czasach metroseksualnego Davida Beckhama, zbiorowych gwałtów i orgii seksualnych odbywanych regularnie przez reprezentantów Anglii, teza Winnera może się wydawać cokolwiek naciągana, jednak wskazuje ona na dwie cechy angielskiej piłki, które do dziś są aktualne. Po pierwsze, większość Anglików jest przekonana, że mecze piłkarskie wygrywa się siłą, a jeśli się je przegrywa, to z powodu braku wystarczającej determinacji.

Polityka 40.2005 (2524) z dnia 08.10.2005; Społeczeństwo; s. 104
Reklama