Jarosław Spychała wpadł na ten pomysł, gdy prowadził zajęcia ze studentami Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Mieli analizować i interpretować teksty filozoficzne, co okazało się barierą nie do przebrnięcia. Absolwenci polskich szkół nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Nie jest to kwestia trudności intelektualnych czy braku zdolności. Po prostu szkoła uczy dochodzenia do z góry założonych rezultatów. Uczniowie, zamiast myśleć, próbują zgadnąć, czego oczekuje nauczyciel.
– To widać już po pierwszych pracach zaliczeniowych, które często rozpoczynają się na przykład stwierdzeniem, że Platon był wielkim filozofem. Gdy pytam: Dlaczego? zapada pełne konsternacji milczenie – opowiada Jarosław Spychała. – Oni się nad tym nie zastanawiali, tylko zadziałali na zasadzie Słowacki wielkim poetą był.
Na kolejnych zajęciach, zamiast pozornej analizy tekstu, zaproponował, by swoją interpretację mitu o jaskini platońskiej po prostu narysowali. Omawianie rysunków stało się podstawą burzliwej dyskusji. Na początku nie zauważyli, że w istocie analizują tekst, a nie obrazki. W każdym razie – udało się. Był tylko jeden problem, część studentów przekonana, że nie potrafi dobrze rysować, nie potrafiła do końca zaangażować się w tworzenie plastycznych interpretacji tekstu. Potrzebna była bardziej neutralna forma. Na następne zajęcia Spychała przyniósł pudło klocków lego. To było to. Profesorowie początkowo potraktowali rzecz z dystansem i odrobiną lekceważenia, ale gdy podczas zajęć mogli na własne oczy obejrzeć, jak studenci za pomocą dziecinnych klocków dochodzą do definicji tego, czym jest historia, lody zostały przełamane. Nie tylko lody. Jak twierdzi Marcin Zdenka, wicedyrektor ds. studentów w Instytucie Filozofii UMK, ten program przełamuje także stereotypy nauczania filozofii.