Większość właścicieli domów jednorodzinnych ociepla je systemem gospodarczym i bez zaciągania kredytu. Jeśli wysokość domu nie przekracza 12 m, roboty nie wymagają pozwolenia. Wystarczy zgłoszenie w starostwie (o którym zresztą wielu właścicieli zapomina). Skalę takich robót trudno w rezultacie oszacować. Wiadomo tylko, że od ubiegłego roku inwestorzy (głównie spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe) składają rekordową liczbę wniosków o przyznanie kredytu, przy którym przysługuje tzw. premia termomodernizacyjna. Premia finansowana przez budżet państwa polega na umorzeniu jednej czwartej kredytu z chwilą zakończenia inwestycji.
Kredytów takich udzielają 22 banki, które podpisały umowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, dysponentem dotacji z budżetu. Według oceny BGK oprocentowanie waha się na ogół w granicach 6–9 proc. Banki ustalają je według własnych zasad. Na stronach internetowych banków, które udzielają najwięcej takich kredytów (np. Bank Ochrony Środowiska – www.bosbank.pl), można znaleźć szczegółowe informacje o stawianych wymaganiach i procedurach.
Zaciągnięcie kredytu nie jest proste. Głównie dlatego właściciele domów jednorodzinnych dają sobie spokój z premią i ocieplają bez pożyczek. Ale omija ich nie tylko premia. Audyt energetyczny, warunek ubiegania się o kredyt, pozwala zrobić najlepszy użytek z wydawanych pieniędzy. – Audytor przedstawia kilka wersji każdego rodzaju robót z przewidywanymi oszczędnościami energii. A także wszystkich robót łącznie. Podpowiada rozwiązania optymalne – mówi Dariusz Koc z Krajowej Agencji Poszanowania Energii, która na zlecenie BGK weryfikuje audyty. Źle zrobione oszacowanie zostanie odrzucone, co wyklucza ryzyko marnowania pieniędzy.