Archiwum Polityki

Jak żyć w cieple i nie zbankrutować

Ta zima może być ciężka dla naszych kieszeni. Ceny paliw, a wraz z nimi ogrzewania, rosną jak szalone. Możemy jednak sprawić, aby nasz dom zużywał mniej ciepła. Na nadchodzące chłody przygotowaliśmy poradnik – jak nie zbankrutować w cieple domowego ogniska.

Wielbiciele komedii Stanisława Barei pamiętają gagi związane z tzw. sezonem grzewczym. Wprowadzano go odgórnie w październiku, a kończył się w marcu. Przez pół roku gazety i telewizja emocjonowały się sprawozdaniami z frontu walki o ciepło w kaloryferach dla ludu pracującego miast i wsi. Dziś właściciele domów wprowadzają sezon grzewczy zarządzeniem własnym. Grzać zaczyna się jak najpóźniej, bo każdy dzień ciepłych kaloryferów kosztuje.

Będzie drożej

Przed zimą 2005 r. już wstępne wyliczenia ekspertów niepokoją. Ci, którzy ogrzewają domy olejem opałowym i gazem propan-butan, zgrzytają zębami. Ceny tych paliw wzrosły w stosunku do zeszłego roku prawie o 30 proc. Gaz ziemny i drewno podrożały o ok. 5 proc. Bez zmian pozostały ceny węgla. Staniał natomiast koks (o ponad 15 proc.), ale tylko dlatego, że już w zeszłym roku padł jego cenowy rekord, głównie z powodu żarłocznej chińskiej gospodarki, która potrzebuje surowców.

Sytuację pogarsza rosnąca cena ropy na światowych giełdach (już ponad 70 dol. za baryłkę) – ma ona bezpośredni wpływ na wartość oleju opałowego i gazu. Ale jeszcze groźniejszy od rozchwianych światowych rynków paliw jest kompletny brak polityki naszego państwa w kwestii ogrzewania mieszkań. I to od lat. Z paliwami wiąże się podatek akcyzowy, a ten – jak wiadomo – służył głównie do łatania dziury budżetowej. Kolejne ekipy rządzące wykazują w tym względzie całkowity brak konsekwencji i logiki, a dla obywateli to wieczna ruletka. Najgorzej wyszli na niej ogrzewający domy olejem opałowym, tacy jak Marcin Rybak, współwłaściciel przedwojennej kamienicy w warszawskim Ursusie. W połowie lat 90.

Polityka 39.2005 (2523) z dnia 01.10.2005; Poradnik; s. 84
Reklama