O tym, że telewizja jest sztuką kopiowania, wiemy od dawna. Otrzymaliśmy jednak kolejny dowód na potwierdzenie tej tezy, a jest nim program „Szymon Majewski Show”. Zapowiadana podczas konferencji prasowej przez TVN z wielkim hukiem satyryczna audycja, która miała bawić komentarzami do wydarzeń polityczno-kulturalno-obyczajowych, przeobraziła się na ekranie w rozrywkowo-parodystyczny talk-show. Oglądając go, trudno się uwolnić od skojarzeń z programem Kuby Wojewódzkiego, a także „Dziennikiem” Jacka Fedorowicza. Majewskiemu towarzyszą na prawach gości gwiazdy, znane i powielane w wielu innych audycjach, m.in. Beata Tyszkiewicz, Piotr Gąsowski, Agnieszka Chylińska. Gdy Beatę Tyszkiewicz zaprasza się po to, aby wniosła do studia salonowy powiew, to Agnieszkę Chylińską, żeby co piąte zdanie powiedziała: kurwa. Chylińska nie zawiodła. A co w tym wszystkim robi Szymon Majewski? To właśnie najtrudniej zrozumieć. Utalentowany, mający własną osobowość i dowcip artysta w tym programie parodiuje samego siebie. We wszystkim: fryzurze, ubraniu, sposobie bycia. Przyklejony uśmiech nie schodzi mu z twarzy, a co chwilę wybucha kaskadą wystudiowanego (od studia) chichotu. Gdzie podziała się swoboda Majewskiego i naturalny wdzięk ekscentrycznego dżentelmena? Szkoda Majewskiego do takiego show. Naprawdę.
Krystyna Lubelska
Szymon Majewski Show
, program rozrywkowy, poniedziałki 22.05, TVN