Archiwum Polityki

Żołnierze Pana Boga

W Polsce wzmianka o Armii Zbawienia wywołuje skojarzenie ze starszymi paniami w wojskowych mundurach, wygrywającymi na puzonach pieśni religijne pod pubami. To tylko mały wycinek współczesnego obrazu tej organizacji, nazywanej największą armią świata. Właśnie wkracza do Polski

Program weekendu inauguracyjnego, 23–25 września, wygląda intrygująco. W czasie spotkań pod gołym niebem oraz w pomieszczeniach Instytutu Historii PAN będzie można poznać żołnierzy Armii Zbawienia, modlić się z nimi, ale też posłuchać orkiestry dętej z Exeter i wziąć udział w lekcji śpiewu gospel. No i wesprzeć duchowo pierwszych Polaków zaciągających się w szeregi salwacjonistów. Kim są? Andrzej Dąbek, 35-latek, typ sportowca, pochodzi z Koła.

W jego mikroskopijnym mieszkaniu na warszawskich Bielanach rozbrzmiewa damski wokal: „Jeden jest tylko Bóg, ojciec każdego z nas...”. Płyta ze składanką pieśni chrześcijańskich wiruje w odtwarzaczu. Pokój zalewają promienie popołudniowego słońca. – Wiele Kościołów prowadzi ludzi do Boga. I wiele organizacji charytatywnych pomaga potrzebującym. Ale Armia Zbawienia to Kościół i organizacja charytatywna w jednym – i to jest w niej niesamowite – opowiada Dąbek. Na publikacje o salwacjonistach trafił po raz pierwszy cztery lata temu, szukając tematu pracy zaliczeniowej w prowadzonym przez zielonoświątkowców Warszawskim Seminarium Teologicznym, gdzie zaczął studia krótko po nawróceniu. Wcześniej był katolikiem, ale, jak przyznaje, mało udanym. Armia od razu mu się spodobała. Byłoby fajnie, gdyby przyjechała do Polski – myślał nad lekturą.

Renata Tańska, koleżanka Andrzeja z seminarium, oprócz tego absolwentka zarządzania, ma 32 lata. Burza rudych włosów, okulary w złotych oprawkach. Delikatny głos. – Armia Zbawienia to grupa ludzi, których jednoczy pragnienie bycia wspólnotą w celu kochania Boga poprzez kochanie innych ludzi i okazywanie im pomocy – waży dokładnie każde słowo, by dobrze oddać, co myśli.

To organizacja bardzo czysta.

Polityka 37.2005 (2521) z dnia 17.09.2005; Kraj; s. 24
Reklama